Jak widzicie, spięłam pośladki i usiadłam przed komputerem, by napisać dla Was coś nowego. Dodatkowym bodźcem, który skłonił mnie do stworzenia wpisu były nawet ładnie oświetlone zdjęcia (zasługa pięknego, niedzielnego dnia :)). Nawet pokusiłam się o zrobienie zdjęć ust do innego wpisu, ale okropnie widać na nich suche skórki, których dzisiaj już nie mam...
Tradycyjny wstęp zakończony i pora skupić się na dzisiejszym bohaterze, którym jest pomadka rumiankowa Alterra.
Jak widzicie na zdjęciu, mam takie dwie. :) Obydwie ważą 4,8g i zostały wyprodukowane w Niemczech. Alterra to marka własna Rossmanna,więc tylko tam kupicie ten produkt.
Opakowanie jest już lekko porysowane i starte, ale przeżyły już wiele (zawsze choć jedna jest przy mnie). Wcześniej jeszcze pomadki były zapakowane w kartonik, którego już dawno się pozbyłam. Jest na nim m.in. skład produktu.
Pomadka nie zacina się przy odkręcaniu, a przy zamykaniu jej słychać "klik", co sugeruje nam, że produkt jest na 100% zamknięty. :) Napisy się nie zdarły, jedynie tak jak pisałam wcześniej, opakowanie delikatnie się porysowało.
Sama pomadka jest dość miękka. Nie rozpuszcza się. Ma dość specyficzny zapach. Na pewno nie jest to rumianek. Podobno pachnie olejkiem rycynowym, ale żebym ja wiedziała jak to pachnie... Mimo wszystko zapach przypadł mi do gustu. :)
W smaku też nie jest niestety obojętna.... Nadaje delikatny posmak, aczkolwiek mi nie przeszkadza. :)
Daje też delikatny połysk, dzięki któremu usta wyglądają na zadbane.
Pomadka przede wszystkim idealnie się wpasowuje w aktualnie panującą porę roku. Dzięki temu, że jest w sztyfcie można zabrać ją wszędzie i użyć ją kiedykolwiek poczujemy taką potrzebę. Bardzo dobrze nawilża i natłuszcza usta. Natychmiastowo przynosi ulgę. Efekt nawilżonych, miękkich ust pozostaje z nami bardzo długo. Często używam jej również na szminkę, która potrafi wysuszyć usta.
Aczkolwiek ten produkt ma jeszcze jedno zastosowanie. Można używać ją jako odżywkę do rzęs czy brwi. Stosowałam ją w tym celu i może rzęsy nie urosły, ale na pewno stały się bardziej czarne i gęstsze. Jednak zrezygnowałam z tego (= leń wygrał :D) i zostaję przy stosowaniu jej tylko na usta.
Podsumowując, za 5 zł (na promocji dostaniecie ją za całe 3 zł) dostajemy bardzo dobry produkt z niezłym składem KLIK i świetnym działaniem. Bije na głowę mojego Carmexa (który w dziwny sposób wyparował...) i Blistexa (o nim kiedy indziej). Dostaniecie ją tylko i wyłącznie w Rossmannie. :)
A dla Was co jest niezbędnikiem jeśli chodzi o usta zimą?
Pozdrawiam,
Fabryczna :)