środa, 29 stycznia 2014

Pomadka na rzęsy czy na usta?

Hej :) 
Jak widzicie, spięłam pośladki i usiadłam przed komputerem, by napisać dla Was coś nowego. Dodatkowym bodźcem, który skłonił mnie do stworzenia wpisu były nawet ładnie oświetlone zdjęcia (zasługa pięknego, niedzielnego dnia :)). Nawet pokusiłam się o zrobienie zdjęć ust do innego wpisu, ale okropnie widać na nich suche skórki, których dzisiaj już nie mam...
Tradycyjny wstęp zakończony i pora skupić się na dzisiejszym bohaterze, którym jest pomadka rumiankowa Alterra. 
Jak widzicie na zdjęciu, mam takie dwie. :) Obydwie ważą 4,8g i zostały wyprodukowane w Niemczech. Alterra to marka własna Rossmanna,więc tylko tam kupicie ten produkt. 
Opakowanie jest już lekko porysowane i starte, ale przeżyły już wiele (zawsze choć jedna jest przy mnie). Wcześniej jeszcze pomadki były zapakowane w kartonik, którego już dawno się pozbyłam. Jest na nim m.in. skład produktu. 
Pomadka nie zacina się przy odkręcaniu, a przy zamykaniu jej słychać "klik", co sugeruje nam, że produkt jest na 100% zamknięty. :) Napisy się nie zdarły, jedynie tak jak pisałam wcześniej, opakowanie delikatnie się porysowało. 
Sama pomadka jest dość miękka. Nie rozpuszcza się. Ma dość specyficzny zapach. Na pewno nie jest to rumianek. Podobno pachnie olejkiem rycynowym, ale żebym ja wiedziała jak to pachnie... Mimo wszystko zapach przypadł mi do gustu. :) 
W smaku też nie jest niestety obojętna.... Nadaje delikatny posmak, aczkolwiek mi nie przeszkadza. :)
Daje też delikatny połysk, dzięki któremu usta wyglądają na zadbane.
Pomadka przede wszystkim idealnie się wpasowuje w aktualnie panującą porę roku. Dzięki temu, że jest w sztyfcie można zabrać ją wszędzie i użyć ją kiedykolwiek poczujemy taką potrzebę. Bardzo dobrze nawilża i natłuszcza usta. Natychmiastowo przynosi ulgę. Efekt nawilżonych, miękkich ust pozostaje z nami bardzo długo. Często używam jej również na szminkę, która potrafi wysuszyć usta.
Aczkolwiek ten produkt ma jeszcze jedno zastosowanie. Można używać ją jako odżywkę do rzęs czy brwi. Stosowałam ją w tym celu i może rzęsy nie urosły, ale na pewno stały się bardziej czarne i gęstsze. Jednak zrezygnowałam z tego (= leń wygrał :D) i zostaję przy stosowaniu jej tylko na usta. 

Podsumowując, za 5 zł (na promocji dostaniecie ją za całe 3 zł) dostajemy bardzo dobry produkt z niezłym składem KLIK i świetnym działaniem. Bije na głowę mojego Carmexa (który w dziwny sposób wyparował...) i Blistexa (o nim kiedy indziej). Dostaniecie ją tylko i wyłącznie w Rossmannie. :)

A dla Was co jest niezbędnikiem jeśli chodzi o usta zimą? 

Pozdrawiam, 
Fabryczna :)

niedziela, 26 stycznia 2014

Produkt do zadań specjalnych!

Hej :) 
Macie czasami tak, że po wstaniu z łóżka wasza cera wygląda źle albo przynajmniej poniżej normy? W pierwszej kolejności zazwyczaj chwytamy po żel do mycia twarzy czy krem. Potem przychodzi czas na makijaż, którym próbujemy z uporem maniaka ukryć wszystkie niedoróbki Matki Natury. Posiadaczki cer mieszanych i tłustych zapewne nie rozstają się z pudrem matującym. Ciężko jest znaleźć wśród tylu pozycji tej jedyny, dobry. Najlepiej jeśli nie zabijałby na "dzień dobry" ceną. A co powiecie na puder matujący marki Senique? Notabene produkowany jest przez firmę HEAN, którą wiele osób ceni. :)
Opakowanie jest plastikowe, zawiera 12 g pudru. Dostępny jest w 4 odcieniach. Posiadaczki bardzo jasnej karnacji będą zadowolone, bo nr 1 jest baaardzo jasny. 
Napisy z przedniej strony (to co widzicie na zdjęciach ma już pół roku!) nie wytarły się, za to tylna strona prezentuje się nieco gorzej. 
Samo otwarcie chodzi dobrze, ale musicie wiedzieć, że może się zdarzyć też tak... 
Aczkolwiek nie rozpaczam, ponieważ łatwo to z powrotem włożyć i jest wszystko cacy. :) 
Puder miał ładne żłobienie, ale się wytarło. Wtedy nie myślałam, żeby robić mu zdjęcie... :D 
Nie pachnie niczym szczególnym. 
Przy aplikowaniu go pędzlem lubi się trochę pylić, ale nie jest to bardzo uciążliwe. 
Jeśli chodzi o działanie... Najlepszy puder ever! Moją mieszaną cerę matuje na około 6-7 godzin bez żadnych poprawek! Szok w kaloszach dosłownie...:D Produkt ładnie stapia się ze skórą, nie daje efektu maski czy płaskiego matu. Mam wrażenie, że delikatnie kryje, jeśli go "wciśniemy-wklepiemy" pędzlem. 
Podsumowując (co stało się już chyba tradycją) - czasami lepiej wydać 4 zł na puder niż na cukierki, które tuczą. 
Dobra, a teraz tak na serio - naprawdę świetny produkt! Co prawda opakowanie pięknem nie grzeszy, ALE w moim odczuciu jest lepsze od pomadek Wibo Eliksir. :) Produkt dostaniecie TYLKO w Drogeriach Natura (marka własna). 

Ehhh... Długo mnie nie było. Przepraszam wszystkich, którym nie odpisałam - uwierzcie mi, w tym tygodniu dopiero 2 raz usiadłam przy komputerze, wcześniej sprawdzałam na bieżąco pocztę i udzielałam się na Wizażu tylko przy pomocy telefonu. Na Bloggera też wchodziłam, na niektóre Wasze blogi też, ale nie było czasu na komentowanie... Kajam się przed Wami, bo wiem, że zawaliłam. Mam nadzieję, że zbliżające ferie będą dobrym czasem, aby Wam to zadośćuczynić. 
I mała zmiana - teraz na komentarze odpisuję na moim blogu. :) Tak łatwiej będzie prowadzić konwersacje, ale to nie znaczy, że rezygnuję z odwiedzania Waszych blogów! :D

Karaluchy pod poduchy,
Fabryczna :)

niedziela, 12 stycznia 2014

Nowości w mojej kosmetyczce #12

Cześć :)
Jako, że dzisiaj niedziela pewnie wasze mózgi pracują na dużo niższych obrotach. :D Jak tradycja na mym blogu obowiązuje, w niedzielę od czasu do czasu pojawia się wpis o nowinkach w kosmetyczce, oczywiście tej mojej. :D Jeśli ciekawi Was co zakupiłam czy wygrałam (większość z Was wie, że mam dość dużo szczęścia w tych sprawach) to zapraszam dalej.
Wyjątkowo są to tylko zakupy z Natury. Nie wchodzę tam za często, ponieważ zawsze coś wypatrzę dla siebie w koszyczku wyprzedażowym i ciężko jest mi poprzestać na jednej rzeczy. :D 
Tym razem kupiłam lakier z Essence Colour&go za całe 3 zł oraz cień do powiek z Catrice o nazwie Mr. Cooper's. Jest przepiękny. Dobrze się go nakłada i nieźle się trzyma (ciągle jestem na etapie zakupu bazy pod cienie - macie coś wartego polecenia? :)). 
Z niewyprzedażowych rzeczy kupiłam lakier Colorama nr 31 z Maybelline. Przygarnęła już go sobie moja mama. :) 
Do tego tusz do rzęs Maybelline the Colossal Volum Express. Póki co jestem z niego zadowolona, choć do szczoteczki trzeba się przyzwyczaić. :) 

U Klaudii udało mi się wygrać rozdanie. :)
Na szczególną uwagę zasługuje Liquid Blush z Manhattanu. Używam go na policzki oraz na usta, gdzie daje bardzo ładny, delikatny efekt. :) Kuna Domowa opisywała natomiast tint z Catrice TUTAJ.  Polecam przeczytać. :)
Do tego cień Celia Woman mono-mat nr 13, który wyszedł tutaj zdecydowanie zbyt różowy, pomadka do ust Blistex Berry Balm pachnąca pięknie, lakier do paznokci Lovely Blink Blink nr 6 oraz eyeliner w pisaku NYC w kolorze 898 Indygo Blue. Boję się go. :D 

Wygrana na blogu my vision of makeup bardzo mnie zaskoczyła. Nie sądziłam, że to mi się akurat "smyknie". :D 
Wygrałam lotion do ciała z Sephory. Swego czasu miałam próbki maseł do ciała tejże firmy i byłam zadowolona. Ciekawe, jak będzie miała się sprawa z tym produktem. 
Tusz z Bourjois ciekawił mnie od początku. Na razie jest dla mnie dalej zagadką - nagle zrobiło mi się za dużo tuszy w domu. :D 
Lakier powtórzył mi się i poszedł w świat. Mam nadzieję, że osoba która go otrzymała pochwali się nim. :D 

I to tyle :) Nie jest tego dużo, a post typowo "odmóżdżający". Ja lecę się uczyć, bo ciężki tydzień przede mną. 

Do napisania, 
Fabryczna :)


piątek, 10 stycznia 2014

Denko, a właściwie wyrzutki listopad-grudzień 2013 (6)

Hej :)
I jak tam powrót do szkoły/pacy po długiej przerwie? Szczerze powiedziawszy, spodziewałam się większej ilość pracy. :D Przyszły tydzień napawa mnie delikatnie strachem ( 4 sprawdziany! :D), ale dam radę. :) Przecież to już końcówka.
W tym miesiącu część kosmetyków wyrzuciłam niestety :( Powodem jest oczywiście data ważności. Może wydawać się to trochę dziwne, ale cieszę się, że udało mi się uporządkować kosmetyki. :)
Original Source, ananasowy żel pod prysznic --> KLIK --> o nim już pisałam. Polecam Wam przeczytać recenzję jeśli jesteście fankami Kubusia Puchatka. O dziwo, recenzja kosmetyku z jego perspektywy jest ciekawa. :D 
Lovely, Curling Pump Up --> bardzo dobry tusz za niewielkie pieniądze, aczkolwiek to nie to. Na samym początku daje słaby efekt, aby później się rozkręcić, a potem tylko coraz gorzej i gorzej... Zdecydowanie wolę jej zielonego brata. :)
Bentley Organic, łagodzące mleczko do ciała --> porażka na całej linii. Nie wchłania się wcale, pachnie bardzo intensywnie (lawendowo) i jest zdecydowanie za rzadkie. 
Synergen, Soft-peeling do twarzy dla cery wrażliwej --> KLIK --> żałuję, że został wycofany. :( Był to bardzo dobry produkt, ale na pewno nie używałabym go do cery wrażliwej, ponieważ zawiera bardzo ostre drobinki. :)
Nivea, krem na każdą pogodę --> znaleziony gdzieś na dnie szafy, zachomikowany z zeszłej zimy. 
Isana, Hand Creme Sheabutter&Kakao --> jako krem do rąk jestem na NIE. Zaczęłam używać go na włosy... Jestem oczarowana! Świetnie działał na nie, nawilżał i lekko nabłyszczał. :) 
BeBeauty, peeling do ciała mango --> pamiętacie jak kiedyś byłam nim zachwycona? Otóż ostatecznie nie jestem z niego zadowolona. Gdy wejdzie ponownie do oferty na pewno się na niego nie skuszę.
Błyszczyk AA --> niestety, nie mam pojęcia jaki to dokładnie jest produkt. :D Na pewno po jego użyciu czuć efekt chłodzenia.W tej wersji go nie lubię, ale bezbarwny z tego co pamiętam był niezły. :) 
 Bielenda, maseczka do twarzy ogórek&limonka cera mieszana i tłusta --> jedna z lepszych masek. :) Jeśli gdziekolwiek ją znajdę to kupię. :) (oczywiście, gdy wykończę zapasy, bo to jedno z moich postanowień noworocznych :D). 

Do tego parę próbek i innych produktów, o których po prostu nie mam zdania. 

Trochę krótko, ale jutro jadę na urodziny kuzyna także no... Wiadomo. :D 

Do napisania, 
Fabryczna :)

sobota, 4 stycznia 2014

Miała być winna czerwień, a jest bordo!

Cześć :)
Rzadko pojawiają się u mnie lakiery do paznokci. Właściwie to częściej niż kolorówka, która u mnie już w ogóle leży, kwiczy i turla się po podłodze naraz. :D Ale mając więcej wolnego postanowiłam wypróbować paru osobników z mojej kupki lakierowej. Zrobiłam zdjęcie pięknej pomarańczy (która trwałością mnie dobiła...), ale nie nadawały się do publikacji. Aparat strasznie wygrzebuje wszystkie niedoskonałości. :(
Dlatego dzisiaj przedstawię Wam lakier do paznokci Golden Rose Paris o numerze 79.
Buteleczka jest szklana i zawiera 11 ml. Kształtem ma przypominać wieżę Eiffla. Można powiedzieć, że producentowi nawet się to udało.
Produkt jest ważny 8 miesięcy od otwarcia, choć ja zazwyczaj tak długo używam lakieru dopóki nie zgęstnieje/nie zmieni koloru czy cokolwiek innego.
Wbrew pozorom firma Golden Rose nie jest polska. Wszystkie produkty tej marki pochodzą z Turcji. Ot taka ciekawostka. 
Konsystencja nie jest wcale taka zła, przyjemnie się z nią współpracuje. Pędzelek jest długi i wąski.
Całkowite krycie otrzymuje przy 2 warstwie, czyli przy tzw. standardzie. Pierwsza warstwa emalii słabo pokrywa płytkę i widać smugi. Druga to wszystko naprawia i jest cacy. O dziwo lakier szybko schnie. W Święta właśnie mi tego trzeba - produktu, który szybko schnie i fajnie wygląda. :))
Wiem, nie popisałam się ze zdjęciem. Nawet nie wiecie jakie było moje zdziwienie, gdy zobaczyłam, że zrobiłam tylko 3 zdjęcia paznokciom! To było jedyne, które nadawało się do publikacji. Mam nadzieję, że choć trochę zobaczycie jak kolor wygląda na paznokciach. :D Dla osób spragnionych większych wrażeń zapraszam TUTAJ
Nie powiem, że na początku byłam z lekka zawiedziona... Spodziewałam się innego koloru, ale z czasem uznałam, że jest to przepiękny odcień! :) Bardzo kobiecy. :) I do tego fajnie się błyszczy bez użycia top coatu.
Trwałość mnie nie porwała (chyba przywykłam do tych trwałych lakierów :D), 2 dnia widziałam już lekki odprysk na jednym z paznokci, a 3 dnia wyglądało to nieładnie i zmyłam. 

Podsumowując - dobry lakier, ale nie zachwycający. Są lepsze. Po prostu.

P.S Wygrałam taaakie bajeranckie rozdanie - mam zaciesza :D KLIK

piątek, 3 stycznia 2014

Kręconowłose, szampon dla Was!


Cześć! 

Dzisiaj post wyjątkowy, bo opisuję swój pierwszy kosmetyk od Balei. Co prawda nie kupiłam go sama, raczej otrzymałam do testów od Świata Czarodziejki. :)  Testy ruszyły z początkiem listopada, a teraz mamy styczeń, więc zdążyłam go wytestować na milion sposobów (coś jak 1000 Sposobów na śmierć). :D
Mowa o szamponie do włosów kręconych Balea.
Szampon zamkniętych jest w dość ciekawych opakowaniu. Zawiera 250 ml płynu. Jest miękkie (oczywiście chodzi o opakowanie :D) stąd też wnioskuję, że nie będzie problemów z wykorzystaniem go do ostatniej kropli. Na dodatek stoi na głowie. Szczyt marzeń! :D I jest nawet ładne, więc ogólnie cała kategoria na PLUS!
 Konsystencja jest jakby galaretkowata, żelowata Zapach mydlany, nawet bardzo. Ale przyjemny, nie wali sztucznością na kilometr.
Na niemieckim się zbytnio nie znam. Niby się go uczę, ale za tłumaczenie wolę się nie brać. :D
Jestem pozytywnie zaskoczona tym szamponem. Ma parę wad, to fakt, ale nie są one jakieś bardzo straszne. Co mnie najbardziej zauroczyło w tym szamponie? To jak podkreśla skręt! Niby mam włosy kręcone, ale nie są one tak bardzo "pokręcone" jak włosy niektórych z Was. :) (masło maślane, lalala)
Szampon też dobrze oczyszcza. Nie wywołuje łupieżu czy czegokolwiek z tego rodzaju. Nie obciąża włosów. :)
Mam wrażenie, że z lekka przyspiesza przetłuszczanie się włosów. Niestety też je plącze, ale wystarczy odżywka (moja ulubiona od Schaumy! :D) i już jest wszystko cacy.
Na swoje długie włosy (wczoraj doznałam szoku, jakie są już długie :O Ale muszę je ściąć trochę, bo końcówki nie nadają się już do niczego :( ) idzie trochę szamponu, ale nie jest to ilość zatrważająca, więc śmiem twierdzić, że wydajność jest dobra. :) 
Szampon na bank dostępny jest w DM. Niestety, tych drogerii u nas nie ma. Można szukać na Allegro, w małych sklepach z chemią niemiecką czy po prostu w internecie. :) 
Ja ze swojej strony mimo wszystko go polecam i z chęcią będę do niego wracać. :) 

Pozdrawiam, Fabryczna :*

Produkt otrzymałam od Świata Czarodziejki i nie wpłynął ten fakt na moją ocenę. :)

środa, 1 stycznia 2014

Co Mikołaj przytargał ze sobą...

Cześć :)
I jak tam? Główka boli czy nie? Wybawiłyście się? Zadowolone? Mam nadzieję, że tak. :D Wigilia co prawda była 8 dni temu, ale ja swoich prezentów pokazać nie zdążyłam. Jak zwykle zresztą. :D
A taki luźniejszy post przyda się, bo raczej niewiele z Was chciałoby czytać dłuuugi wywód na temat jakiegoś jednego kosmetyku. :)
Na pierwszy rzut idzie prezent z naszej klasowej wigilii, która robiła mi moja przyjaciółka Karolina (znając życie będziesz to czytała - pozdrawiam Cię i niech moc będzie z Tobą! :*). Dostałam śliczne (i ciepłe, a to się liczy :D) rękawiczki. Ale to nie są po prostu rękawiczki - to są rękawiczki specjalnie do smartphone! Do tego ukochane żelki misie z Lidla. Dziękuję :* 
A po prawej stronie jest kartka świąteczna od Zaczarowanej (btw autorki szablonu :*). Dziękuję :* Zdążyłam się już odwdzięczyć. :D 

Kto śledzi mnie na Facebooku widział już to zdjęcie. :D Oto moje prezenty, które znalazłam pod choinką part 1. 
Dostałam misa, ogromnego misia, któremu nadałam imię Stefan. Niestety nie zmieścił się w kadrze. :D 
Snickersy to część mojego prezentu imieninowego. :) 
Monopoly Milionerzy to prezent, który zaginął. :D Mikołaj o mnie zapomniał. Przypomniałam mu o tym prezencie pytając się po rozpakowaniu prezentów "Gdzie moje Monopoly?" :D Hahaha :D 
Potem błyszczyk, kolczyki kółka z Reserved i moje dwa malutkie marzenia spełnione...
Paletka na pięć okrągłych cieni z Inglota. dostałam trzy, bo czwartego nie udało się Mikołajowi kupić. :(. ( Ale mam nadzieję, że na urodziny go dostanę albo wybiorę sobie sama. :)
I jeszcze dwa pędzle z Hakuro - H70 i H77. Polecacie może jeszcze jakieś pędzle z Hakuro? Chciałabym jeszcze jakiś do pudru, różu i bronzera oraz do makijażu oka. A może znacie jakieś z innych firm, które możecie polecić? Byłabym Wam wdzięczna za pomoc w doborze. :*
I prezenty gwiazdkowe vol 2.
Szukałam jakiejś torby na książki. Trochę to trwało, ale w końcu zdecydowałam się na tą z Converse. Jest śliczna i baaardzo pojemna. :)
Do tego książka autorstwa Agnieszki Rudej "Wybór". Nie znam ani autorki ani utworu, ale może być ciekawie. :)
I do tego oczywiście dwie płyty. Lindsey Stirling dostałam z okazji imienin. Bardzo dobra płyta. Aktualnie słucham jej w kółko. :D
Druga to płyta od RMF FM Najlepsza muzyka na imprezę. Na niej znajdują się kawałki współczesne jak i te trochę "starsze".

Do tego jeszcze sweterek oraz piłkarzyki na spółę z bratem. :D Będzie się działo... :D

Ja jestem w 100% zadowolona z prezentów. A Wy? :)

Pozdrawiam, Fabryczna :*

Etykiety

-40% -49% #100happydays 20 twarzy... AA akcja Alterra Alverde ankieta astor Avon Babydream back to school Balea bardzo dobry Bath&Body Works baza pod cienie baza pod makijaż baza pod tusz BeautyBlender Bell Benefit Biedronka Bielenda Biolaven Organic Bioliq Biotanic bitwa Blistex blogerka kosmetyczna błyszczyki Boti Bourjois Boże Narodzenie bubel bzdety CandA Carmex Catrice Cetaphil cienie do powiek cień w kremie Cleanic Color Tattoo coś innego Czas Żniw Cztery Pory roku Czytelniczy zakamarek książkowy debiut demakijaż denko Dermika deser dłonie DM Dove dwufazowiec dzieciństwo Dzień babci i dziadka Dzień Dziecka ekobieca ekstrakt z banana emulsja EOS Epikbox Essence Eveline Evree Facebook Farmona FC Bayern film filmiki Fusswohl Garnier gazetka gąbeczka do makijażu genialny Gliceryna Golden Rose Green Pharmacy Hakuro HandM Healthy Mix hebe hydrolizat keratyny Hypoallergenic I<3Makeup idealny na lato informacja Inglot inne inne blogi Isana jedzenie Joannna John Green Joko kakao Kamill kamuflaż kino Kobo kolorówka korektor kosmetyczka kotek kredka do ust krem do rąk krem do stóp krem do twarzy krem pod oczy krzywe paznokcie lepiej nie patrzeć książka książka czy film kultura KWC L'biotica l'oreal lakier do paznokci Lirene lista lotion Lovely małe co nieco małe informacje Manhattan Marion maseczka masełka maska maska własnej roboty masło maxfactor Maybelline mgiełki Mikołajki mini-recenzje minti shop. Zoeva Miss Selene Miss Sporty Mizon mleczko pszczele Montagne Jeunesse mój pierwszy raz mus do ciała muzyka My Secret nagrody najlepsi z najlepszych Nakręćmy się na wiosnę Natura Natura Siberica nic Niebanalne podsumowanie Nivea nowa kolekcja nowe książki nowy wygląd o mnie odkrycie roku odżywka odżywka do rzęs odżywka w sprayu olejek olejek do włosów ołtfit Organic Shop Organique Oriflame Original Source Orly Orsay OSZUSTKA P2 Pantene paznokcie Paznokciowy Team peeling Pepco Perfecta pędzle pianka do mycia ciała piaskowy pielęgnacja pielęgnacja twarzy pielęgnacja włosów Pierre Rene Pilomax płyn micelarny po raz drugi Podaruj Paczkę podkład podsumowanie pomadka porównanie postanowienie powitanie Poznaj Fabryczną! prawie debiut prezent promocja promocje przesyłki puder recenzja recenzja książki rimmel Rival de Loop Rossmann rozdanie rozświetlacz różne sally hansen Samantha Shannon saszetka Schauma Sekret Urody Sensique Serum siemię lniane słodycze Soraya stopy Super-Pharm Synergen szablon szampon szminka Święta Tag taka radość że hoho tanie a dobre The Body Shop The Sims 4 The Versatile Blogger Tkmaxx Tołpa ToniandGuy tonik tort tusz do rzęs Tutti Frutti twarz ubrania ulubieńcy roku ulubiona książka ulubione blogi ulubiony produkt Under20 urodziny Wet N Wild Wibo włosowe zdjęcia włosy wow zdążyłam na czas wszystko co lubię wycofywane produkty wygrana wyniki wysuszacz do paznokci/lakieru wyzwanie wzorek Yoskine YouTube Yves Rocher z życia wzięte zabawy zakupy zapowiedź zdobienie zestawienie Ziaja Zoeva żel do mycia twarzy żel pod prysznic życzenia
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka