Lubię pisać podsumowania. Zawsze mogę tu umieścić coś, co nie mogło znaleźć się nigdzie indziej, a chciałam o tym powiedzieć. Tym razem bez dłuższych wstępów zapraszam do czytania. :)
Organizacja nade wszystko!
Każda historia ma jakiś początek. A zaczęło się to od nowego roku szkolnego 2013/2014, kiedy to postanowił COŚ ze swoją systematycznością zrobić, a właściwie z jej brakiem. Tzn. nie było tak, że się słabo uczyłam czy coś, wręcz przeciwnie, ale w pewnym momencie sama przed sobą przyznałam się, że najzwyczajniej świecie NIE UCZĘ SIĘ NA BIEŻĄCO. Przed sprawdzianami/pracami klasowymi/zapowiedzianymi kartkówkami przysiadałam do książek, ale tak, żeby sama od siebie z lekcji na lekcję się uczyć to nie.
Z pomocą przyszedł mi tata (zupełnie nieświadomie zresztą), gdy przyniósł z pracy taką podkładkę na biurko z kalendarzem i dużymi arkuszami papieru z wypisanymi dniami tygodnia. Od tamtej pory na tych arkuszach zapisuję różne ważne rzeczy np. pod środą "praca klasowa polski", "ustny niemiecki". Dzięki temu o niczym nie zapominam i nie przygotowuję się na ostatnią chwilę. :D
Zaje Bar
O nim wspominałam już w jakimś wpisie, aczkolwiek osoby, które dołączyły do mnie niedawno możliwe, że go nie czytały. Jak wiecie, albo i nie, mieszkam w Grudziądzu i za sprawą moich przyjaciółek (Karola, wiem, że to czytasz. Ty też Zu, nie śmiej się tak :D) poznaję nowe, ciekawe miejsca. Jednym z nich jest właśnie Zaje Bar, który mieści się przy ulicy Szkolnej 11, niedaleko Bramy Wodnej czy też pomnika Józefa Piłsudskiego. Polecam Wam zajrzeć na ich fanpejdża KLIK
Przede wszystkim zacznę od wystroju, który niezmiernie mi się podoba - jest nowocześnie i z wyczuciem, co możecie zobaczyć w galerii zdjęć KLIK. W czasie oczekiwania na zamówione jedzenie można się "czymś" zając. My grałyśmy w wojnę (czyt. w karty) (Karola oszukiwała, jak zwykle :D Jedynie ja z /zuią grałyśmy uczciwie. :P) , ale do wyboru są też szachy/warcaby (?), bierki czy książki.
W barze panuje świetna atmosfera - właścicielka ma niesamowite poczucie humoru i jest zakręconą osobą. :D
Jeśli kiedyś będziecie w Grudziądzu (nie zapomnijcie o mnie,chętnie oprowadzę :P) to zajrzyjcie tam. Jestem pewna, że Wam się tam spodoba. :)
Co robiłam, gdy mnie nie było?
Tytuł głównie tyczy się wolnego z okazji świąt Wielkanocy czy też majówki. :) Właściwie chciałam umieścić tutaj tylko dwa zdjęcia. W tym roku wyjątkowo dużo dni wolnych trafiło się w krótkim odstępie czasowym. Spożytkowałam je dobrze. :D Głównie czytałam książki, a moim ulubionym miejscem stała się huśtawka. :D
Kto zgadnie jaką książkę czytałam? :D
UWAGA! TEKST MOŻE ZAWIERAĆ ELEMENTY SPOJLERU.
W kwietniu miałam okazję obejrzeć film na TVN7, który był puszczony w ramach serii Wieczór Strachu, która do tej pory istnieje (najbliższy film jutro o godzinie 23:20 - "Statek Widmo"). Była to akurat "Carrie". Aswertyna kiedyś pisała u siebie, że oglądała ten film, ale w wersji nowszej ( 2013 r.). Ja miałam okazję zobaczyć wersję starszą z 1976 roku. I niestety podzielam zdanie As odnośnie tego filmu (był beznadziejny). Właściwie to beznadziejny był tylko w kategorii "horror", bo ogólnie film oglądało się przyjemnie. Jest to idealna produkcja dla osób, które nie lubią się bać. Straszna robi się tylko w ostatnich 20 minutach, serio. Choć nie są to najmocniejsze sceny, myślałam, że rzeź w sali gimnastycznej będzie bardziej krwawa. :P Denerwowały mnie jeszcze te głupie dziewczyny - puste jak portfel pod koniec miesiąca. :D
Chyba jednak wolę mocniejsze horrory - nic jeszcze nie przebiło "Obecności". Polecacie coś jeszcze? Jakiś dobry horror, taki, po którym będę bała się zgasić światło. :P
Pozdrawiam, Fabryczna :*