sobota, 12 września 2015

Seledynowa oraz sierpniowa miłość - Golden Rose Express Dry nr 64

Czeeść! :)
Długo zastanawiałam się, co będzie w tym roku szkolnym z blogiem, szczególnie przez pierwsze 2-3 miesiące, gdy zaczną się przygotowania do konkursów, powtórki i różne takie (np. dzisiaj znalazłam wykaz lektur do konkursu przedmiotowego z polskiego, z którego jestem bardzo zadowolona - nareszcie kuratorium pomyślało i lektury nie są jakieś hiper długie, a na dodatek jedna z pozycji to literatura współczesna, a dokładniej wydana w zeszłym roku, która niezmiernie mnie interesowała, więc teraz mam okazję ją przeczytać! ^^). Poprzestanę prawdopodobnie na 1 poście tygodniowo, a przynajmniej postaram się. Raczej o dodawaniu czegokolwiek w tygodniu mogę pomarzyć, chyba że trafi się jakiś dzień, gdy będę miała wolne czy mniej lekcji - wtedy zobaczymy. :) 
Zastanawiam się, czy kiedykolwiek wspominałam Wam o hurtowni znajdującej się niedaleko mojego domu. Zapewne nie, więc tak tylko powiem, że mają tam wszystko łącznie z kosmetykami. Co jakiś czas przyjeżdża dostawa lakierów Golden Rose, które nie dość, że nie występują jako tako stacjonarnie u mnie w mieście (są jakieś pojedyncze serie) to jeszcze są sprzedawane taniej niż gdziekolwiek indziej. Nic tylko kupować i właśnie takim sposobem trafił do mnie ten lakier z serii Express Dry 60 sec. :)
Czym mnie skusił prócz rzecz jasna ceną? Kolor oznaczony numerem 64 to piękny, seledynowy odcień, a nie zielony, jak to może wyglądać na paznokciach. Delikatny, ale wiosenny, letni i idealnie wpisujący się w pogodę, która już minęła (nosiłam go w drugiej połowie sierpnia). Zakochałam się w nim z miejsca, coś a'la miłość od pierwszego wrażenia. :D Do tego buteleczka z piękną , złotą zakrętką, która niestety będzie się rysować.
Pędzelek idealny - nie za duży, prosto ścięty,  nieźle się nim malowało paznokcie, docierał do każdego zakamarka.
Skoro jesteśmy już przy malowaniu... Czysta przyjemność chyba głównie ze względu na błyskawiczne schnięcie. Tak, dobrze czytacie - w końcu obietnice wypisywane na buteleczkach mają jakiekolwiek pokrycie z rzeczywistością! Nie siedziałam ze stoperem w dłoni podczas malowania, ale gdy skończyłam jedną rękę to pierwszy już "pokolorowany" paznokieć był suchy.  ^^ To się nazywa lakier na turbo-ekspresowe wyjścia! :D
Niestety, produkt ma jeden mankament... Może nawet uda Wam się go dostrzec na zdjęciach, bo niestety potrafi bąblować. Do uzyskania takiego krycia potrzebowałam 2 warstw (niezbyt grubych), więc to nie kwestia zbyt dużej ilości produktu. On ma to tak "po prostu", sam z siebie. Na szczęście bąbelki pojawiły się tylko na 2 paznokciach. Tylko albo AŻ. :D Ciekawe, jakby to było za drugim razem... 
Nie mogłam zdecydować się na jedno zdjęcie, więc dodałam dwa. :D Śliczny kolor, nieprawdaż? Tym efektem możecie się dość długo cieszyć - sądzę, że te 5 dni na pewno wytrzymał (lekko końcówki się starły - wiadomo).
A teraz najlepsze - zapłaciłam za niego jakieś 4 zł z groszami (nie więcej niż 4,50 o ile mnie pamięć nie myli). :D Za TAKĄ jakość to śmieszna cena i chętnie zaopatrzę się w kolejne sztuki tym bardziej, że muszę wybrać się po parę rzeczy na technikę. :D

Co o nim myślicie? Miałby szansę zaistnieć na Waszych paznokciach? Jakie inne kolory z tej serii polecacie? :)

Dooobraaanoooc, 
Fabryczna :)

sobota, 5 września 2015

Denko lipiec-sierpień 2015 :)

Czeeść! :)
Pierwszy tydzień szkoły za mną i powiem tak - zapowiada się bardzo ciekawy rok. Już w zeszłym roku nastąpiły pewne zmiany, jeśli chodzi o "trzymanie się w grupach" i wygląda na to, że teraz jeszcze bardziej się one pogłębią. Nie chodzi o to, że nasza klasa się podzieliła i nie trzymamy się razem - generalnie jesteśmy zgranym zespołem i jeśli trzeba coś zrobić to się zepniemy i zrobimy to wszyscy, ale żebyśmy spędzali w jednym gronie przerwy to nie. Przede wszystkim problem jest jeden - dziewczyny nie przepadają za chłopakami, uważają ich za lamusów i nieporadnych chłopczyków, natomiast ja nie mam nic do nich, ba, ostatnie przerwy w zeszłym roku spędzałam właśnie z nimi. Takim sposobem jestem po środku - nie trzymam się zdecydowanie ani jednej strony ani drugiej, ale większe zaufanie mam do chłopaków, bo na dziewczynach przejechałam się już nieraz.
Dobrze, koniec smętów. :D Znalazłam dzisiaj na stronie kuratorium daty konkursów przedmiotowych - przeraża mnie to, jak szybko będzie konkurs z biologii, ale tak to jest okej. Szkoda, że pousuwali dokumenty z wymaganiami, ale pewnie je dodadzą niedługo - oby jak najszybciej! :D Jutro natomiast wybieram się na zebranie osób bierzmowanych. Zdecydowałam, że przystąpię do tego sakramentu nie w swojej parafii, a w tej, która leży na tym samym osiedlu co szkoła. :)
Dzisiaj natomiast przygotowałam dla Was denko z wakacyjnych miesięcy - oprócz tych kosmetyków, które widzicie na zdjęciu, zużyłam jeszcze dwa żele pod prysznic i dwa kremy do opalania (albo więcej?), ale nie będę brała do samolotu śmieci, gdy każde wolne miejsce i każde 100 gr jest ważne (szczególnie, gdy ktoś chce przywieźć jak najwięcej wina) :D
Balea, olejek pod prysznic wersja z granatem
Genialny produkt! Olejek pod prysznic bardziej podoba mi się od żeli pod prysznic niemieckiej marki, ale to nie oznacza, że je skreślam. Po prostu tutaj ta olejkowata konsystencja bardzo mi się spodobała i z przyjemnością zużyłam do ostatniej kropli. Niedługo (hah, jeszcze półtora miesiąca) będę miała możliwość uzupełnienia (małego, ale to zawsze coś) swoich zapasów i na liście na pewno znajdzie się ten produkt, ale teraz dostępny jest w innej wersji zapachowej. Znacie coś, co dostępne jest w Polsce, nie zabija ceną i równie dobrze się sprawdza? :) 
Balea, żel pod prysznic Mango Mambo 
Czy wspominałam Wam, że uwielbiam wszelkie zapachy mango w żelach pod prysznic, masłach itp.? Musiałam! :D Dlatego, gdy tylko widzę, że Balea wypuszcza coś związanego z tym owocem, po prostu muszę to mieć. Ten żel pochodzi chyba z zeszłorocznej limitki i bardzo go polubiłam. :) Drugie opakowanie zużyte, więcej w zapasie nie mam. :D
Balea, żel pod prysznic White Passion
Ostatni żel z ostatniej zimowej limitki - nie pamiętam go dobrze, a to oznacza, że był średni. :) 
Balea Professional, odżywka do włosów kręconych bez silikonów
Swego czasu recenzowałam szampon do włosów z tej serii i byłam z niego zadowolona, aczkolwiek było to jakiś... rok temu? :D Nawet półtora (wiecie, że w grudniu blog skończy 3 lata?! Kiedy to minęło... :D).  Od tamtej pory sporo się zmieniło, a przede wszystkim sposób mycia włosów. Ta odżywka początkowo miała właśnie spełniać funkcję po prostu odżywki nałożonej na umyte włosy. Niestety kompletnie się nie sprawdziła, robiła siano i małe spustoszenie na długości. Przeznaczyłam ją więc na myjadło - też się nie sprawdziła. Słaby produkt i powrotu nie planuję za nic! 
Balea, odżywka do włosów mango&aloes
Tego produktu mam jeszcze jedno, ostatnie opakowanie i chyba więcej odżywek spod bandery tej marki nie będę kupować, bo wszystkie są takie same, różnią się jak dla mnie samym zapachem. :D Od biedy można użyć jako nawilżacza, ale niezbyt często. Używana głownie do mycia długości włosów. :) Juz mi się przejadły. :D
Alverde, rumiankowa emulsja do mycia twarzy
Wszystko o tym produkcie możecie przeczytać TUTAJ.  Jeśli sądzicie, że taka kremowa emulsja nie jest dla Was, to możecie się nieźle zdziwić. Sama jestem posiadaczką mieszanej cery i przejście z żeli na kremy dobrze mi zrobiło. :) Nie wyobrażam sobie innego produktu do mycia twarzy, więc przy każdej możliwej okazji zaopatruję się w niego, bo nie wiem, co mogłabym innego kupić. :D 
Tołpa dermo face strefa T, matujący krem nawilżający na dzień
Pamiętacie, jak jakiś czas temu pisałam jego recenzję? A w zasadzie to jego kolegi (klik), bo ten ma nieco inny skład... I wiecie co? Podchodziłam do niego dość sceptycznie ze względu na alcohol denat., który wielokrotnie mnie wysuszał i... tutaj tak tego nie odczułam. Nie pachniał chamsko alkoholem, nie zrobił z mojej skóry wiórek kokosowych ani nic więcej strasznego. Ale jest coś innego, co przegania tę serię i ten krem. Tak tylko dodam, że to też produkt Tołpy. Zgadniecie, co to? :D
 The Body Shop, kokosowe mleczko do ciała
Masła The Body Shop w większości kocham miłością wieczną aż po grób, aczkolwiek tego samego nie mogę powiedzieć o mleczkach. Co do zapachu nie mam żadnych zastrzeżeń, ale ta konsystencja... Mazia się po skórze, nie chce się wchłaniać, okropne. Do tego opakowanie jest beznadziejne - ciężko z niego cokolwiek wygrzebać, bo plastik jest bardzo twardy. Wolę masła w pudełkach. :D 
Tisane, balsam do ust
GENIUSZ w swojej kategorii (czyli balsamów w słoiczkach, bo te w sztyftach to inna bajka). Nawilża GENIALNIE, pachnie GENIALNIE i po prostu - niszczy konkurencję! Jak dla mnie obowiązkowy produkt na zimę, muszę zaopatrzyć się w kolejny słoiczek. Szkoda, że nie jest dostępny w Rossmannie (chyba że się mylę?). :( 
Adidas cool&care fresh, antyperspirant
Od dawna używam kulek Adidasa, bo uważam, że są najlepsze, jeśli chodzi o ochronę przed plamami potu czy przykrym zapachem. Niestety ta wersja jest mocno średnia. Głównym winowajcą jest tutaj zapach, niezbyt przyjemny, a do tego ochrona nie ta. Na szczęście kupiłam teraz wersję get ready i od razu lepiej! :) 
Żródło
 Olejek Babydream dla dzieci
Niby mam zdjęcie tego produktu, ale butelka nie nadaje się do pokazania ludziom na blogu - odpadła przednia naklejka + całe otłuszczone mimo próby domycia. :D Ale przejdźmy do działania... Kupiłam go z myślą o włosach i ich olejowaniu, do czego bardzo dobrze się sprawdził i myślę, że jeśli którakolwiek z Was chce zacząć przygodę właśnie z tym sposobem pielęgnacji włosów to polecam na sam początek sięgnąć po ten produkt. Jest tani i łatwo dostępny, ale ja raczej do niego nie wrócę, bo wersja dla mam sprawdza się  u mnie ( na razie) trochę lepiej (natomiast produkt jest 2 razy droższy :D). :)

Miałyście któryś z tych produktów? Jak się u Was sprawdzały? :) 
Pozdrawiam, 
Fabryczna :)
P.S Jeśli macie jakieś pomysły, co można by umieścić w gazetce szkolnej (chcemy zacząć ją wydawać, ale potrzeba tematów :D) to piszcie. :)

Etykiety

-40% -49% #100happydays 20 twarzy... AA akcja Alterra Alverde ankieta astor Avon Babydream back to school Balea bardzo dobry Bath&Body Works baza pod cienie baza pod makijaż baza pod tusz BeautyBlender Bell Benefit Biedronka Bielenda Biolaven Organic Bioliq Biotanic bitwa Blistex blogerka kosmetyczna błyszczyki Boti Bourjois Boże Narodzenie bubel bzdety CandA Carmex Catrice Cetaphil cienie do powiek cień w kremie Cleanic Color Tattoo coś innego Czas Żniw Cztery Pory roku Czytelniczy zakamarek książkowy debiut demakijaż denko Dermika deser dłonie DM Dove dwufazowiec dzieciństwo Dzień babci i dziadka Dzień Dziecka ekobieca ekstrakt z banana emulsja EOS Epikbox Essence Eveline Evree Facebook Farmona FC Bayern film filmiki Fusswohl Garnier gazetka gąbeczka do makijażu genialny Gliceryna Golden Rose Green Pharmacy Hakuro HandM Healthy Mix hebe hydrolizat keratyny Hypoallergenic I<3Makeup idealny na lato informacja Inglot inne inne blogi Isana jedzenie Joannna John Green Joko kakao Kamill kamuflaż kino Kobo kolorówka korektor kosmetyczka kotek kredka do ust krem do rąk krem do stóp krem do twarzy krem pod oczy krzywe paznokcie lepiej nie patrzeć książka książka czy film kultura KWC L'biotica l'oreal lakier do paznokci Lirene lista lotion Lovely małe co nieco małe informacje Manhattan Marion maseczka masełka maska maska własnej roboty masło maxfactor Maybelline mgiełki Mikołajki mini-recenzje minti shop. Zoeva Miss Selene Miss Sporty Mizon mleczko pszczele Montagne Jeunesse mój pierwszy raz mus do ciała muzyka My Secret nagrody najlepsi z najlepszych Nakręćmy się na wiosnę Natura Natura Siberica nic Niebanalne podsumowanie Nivea nowa kolekcja nowe książki nowy wygląd o mnie odkrycie roku odżywka odżywka do rzęs odżywka w sprayu olejek olejek do włosów ołtfit Organic Shop Organique Oriflame Original Source Orly Orsay OSZUSTKA P2 Pantene paznokcie Paznokciowy Team peeling Pepco Perfecta pędzle pianka do mycia ciała piaskowy pielęgnacja pielęgnacja twarzy pielęgnacja włosów Pierre Rene Pilomax płyn micelarny po raz drugi Podaruj Paczkę podkład podsumowanie pomadka porównanie postanowienie powitanie Poznaj Fabryczną! prawie debiut prezent promocja promocje przesyłki puder recenzja recenzja książki rimmel Rival de Loop Rossmann rozdanie rozświetlacz różne sally hansen Samantha Shannon saszetka Schauma Sekret Urody Sensique Serum siemię lniane słodycze Soraya stopy Super-Pharm Synergen szablon szampon szminka Święta Tag taka radość że hoho tanie a dobre The Body Shop The Sims 4 The Versatile Blogger Tkmaxx Tołpa ToniandGuy tonik tort tusz do rzęs Tutti Frutti twarz ubrania ulubieńcy roku ulubiona książka ulubione blogi ulubiony produkt Under20 urodziny Wet N Wild Wibo włosowe zdjęcia włosy wow zdążyłam na czas wszystko co lubię wycofywane produkty wygrana wyniki wysuszacz do paznokci/lakieru wyzwanie wzorek Yoskine YouTube Yves Rocher z życia wzięte zabawy zakupy zapowiedź zdobienie zestawienie Ziaja Zoeva żel do mycia twarzy żel pod prysznic życzenia
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka