niedziela, 27 sierpnia 2017

Nowości w mojej kosmetyczce i nie tylko :)

Hej! :D 
Przyznam się, że nie mogłam się doczekać aż będę mogła usiąść i napisać ten post :D Lubię oglądać i czytać takie posty i sama je tworzyć, bo jakby same się piszą :D Dzisiejszy post obejmują rzeczy kupione od początku wakacji, część z nich stricte pod kątem wyjazdu,bo przez to, że przestałam tak regularnie tutaj pisać to nie mam już zbyt wielkich zapasów w szafce np. jedyna odżywka do włosów jaką posiadam to ta pod prysznicem (teraz już mam drugą).
Przepraszam za jakość zdjęć - dzień był bardzo słoneczny i niestety wyszyły takie ciemne :( Źle musiałam ustawić aparat.
To moje pierwsze zakupy, zacznę od kremu BB od Under20, który wyszło na to, że wszedł za darmo :D Kupiłam go w czasie akcji 2+2 na kosmetyki do opalania itd. Tacie brakowało jednego produktu i stwierdziłam, że skoro nie mam nic do stracenia to wezmę sobie tego oto gagatka. Użyłam go kilka razy i mam bardzo mieszane uczucia, być może pojawi się jeszcze tutaj na blogu. :)
Kolejnym produktem jest olejek do ciała oliwka&limonka Alterra, który kupiłam za około 11,50 zł, ponieważ był w CND (cena na do widzenia). Pachnie przepięknie, tak świeżo - został kupiony, aby używać go na włosy, ale na razie dwukrotnie został użyty w zupełnie inny sposób. :D Ktoś zgadnie? :D
Zielono będzie w tym poście :D Następne rzeczy zostały kupione w Naturze, gdzie było naprawdę sporo świetnych promocji, o ile macie ich kartę, choć i bez niej rabaty były atrakcyjne :) 
Odżywka NaturVital,w drogerii był tylko ten jeden rodzaj, kosztowała 11,99 zł. Bardzo chciałam spróbować czegoś z tej firmy, ponieważ czytałam wiele zachwytów, a i niczego aloesowego do włosów nigdy nie miałam :D 
Żel pod prysznic Le Petit Marseilias za 9,99 zł został kupiony już konkretnie z myślą o wyjeździe, aby każdy mógł się w nim kąpać. :)) 
Lirene, kremowy żel do mycia twarzy za 9,74 zł - również kupiony z myślą o wyjeździe. Czytałam wiele, wiele pozytywnych opinii odnośnie tego żelu i gdy zobaczyłam sporą promocję to stwierdziłam, że biorę! :D
Będąc jeszcze w tematyce twarzowej, jedyną rzeczą kupioną "na zapas" jest tonik hibiskusowy Sylveco. Kosztował mnie 14,39 zł, więc taniej niż w sklepach internetowych :D Cieszę się, że Natura wprowadziła tyle naturalnych kosmetyków do swojej oferty, a na dodatek są nawet promocje na nie (np. Sylveco -20%).
Kupiłam PĘDZEL. To był kompletnie niespodziewany zakup, ale jak zobaczyłam jego cenę (9,99 zł) to wiedziałam, że go wezmę. Na szybko przeczytałam opinie, same pozytywne to stwierdziłam - nie ma innej opcji! Więcej o nim poczytacie na moim IG KLIK.
Na koniec tych kosmetycznych zakupów dwie takie mniejsze rzeczy - spray do czyszczenia pędzli za 2,99 zł (wezmę na wyjazd i zobaczę do czego to się nadaje :D) oraz płatki kosmetyczne Cleanic, trójpak za 5,68 zł to raczej atrakcyjna oferta, prawda? :D
Co to za zakupy bez książek? :D
Robiłam zamówienie na nieprzeczytane.pl (polecam! Duży wybór książek w bardzo atrakcyjnych cenach, zakładki do zamówienia :D) z okazji urodzin dziadka i aby książki dla niego nie czuły się samotnie kupiłam jeszcze dwie dla siebie :D Dwór mgieł i furii Sarah J. Mass - o tym, że muszę przeczytać kontynuację ACOTAR pisałam w Niebanalnym Podsumowaniu. Już niedługo się za to zabieram! Bad Mommy Tarryn Fisher - znalazła się tutaj, ponieważ Margo mnie zachwyciła i to totalnie <3 Nie wyobrażałam sobie nie kupić jej nowej książki i to jeszcze po tak dobrych opiniach :D
Polska odwraca oczy to zbiór reportaży Justyny Kopińskiej kupiony za zawrotne 9,99 zł w Biedronce. Tytuł podpatrzyłam już kupę czasu temu u jakiejś booktuberki i gdy zobaczyłam go po tak atrakcyjnej cenie to sami wiecie... :D W ramach takiej małej opowiastki, to ten tytuł znalazłam w takim dużym koszu wyprzedażowym. Byłam wtedy razem z chłopakiem i jeszcze rok temu to on by mnie poganiał, a teraz on sam stał przy nim  i grzebał, grzebał, grzebał... :D

Jak bardzo lubicie takie posty? :D 
Buziaki,
Fabryczna
P.S. Nie ma mnie tuuu, jestem na wakacjach, wracam 28 sierpnia. Post opublikował się automatycznie :D Może gdzieś będę dostępna, ale zakładamy ten scenariusz, że mnie nie ma :D



środa, 23 sierpnia 2017

Fenomen wśród lotionów znaleziony w szeregach EOS

Cześć cześć cześć :D 
Zaczniemy od krótkiego ćwiczenia - spokojnie, nie będzie trudne! :D Zamknijcie oczy... Albo jednak nie, bo nie przeczytacie reszty wpisu :D To bez zamykania oczu zastanówcie z czym, z jakim typem produktu kojarzy Wam się marka EOS - pewnie Wasza odpowiedź to... Balsam do ust :D Nie ukrywam, że słynne jajeczka bardzo lubię i namiętnie używam, bo dobrze nawilża, pięknie pachnie i świetnie smakuje (nie tylko mi... hah :D). Na urodziny dostałam coś, co od dawna mi się podobało, ale trochę szkoda było mi pieniędzy - zestaw EOS a w nim: balsam do ust (różowy w paski, był CUDOWNY, ale zaginął - przypuszczam, że w jakimś samochodzie), krem do rąk oraz gwiazda dzisiejszego wpisu, lotion do ciała, a wszystko to o zapachu berry blossom (kwiat jagód). Sądzę, że taki zestaw jest bardzo dobrym pomysłem na prezent, ładnie zapakowany, a produkty, które znajdują się w środku są genialne :D Koszt to 75 zł w Douglasie :)
Już zdradziłam o czym będzie dzisiaj, więc po co pisać jakieś dłuższe wstępy :D Lotion EOS ma ładną, zgrabną butelkę, otwór jest w sam raz i generalnie - na pierwszy rzut oka wszystko jest pięknie i cudownie, bo ładnie się prezentuje na toaletce :D Nie połamiecie sobie paznokci przy otwieraniu! :D Ale ale, coś musiało być nie tak, a mianowicie - mam małe zastrzeżenia co do twardości plastiku, bo teraz, im bliżej końca jestem, mam większy problem z wydobyciem produktu, bo muszę się trochę namęczyć z wyciskaniem, ale może wyjdzie to na dobre moim bickom nickom :D
Jak pachnie, jak pachnie? Słodko, słodko i jeszcze raz słodko (jak ja i mój duży miś :D). Nie wiem, czy czuję jakieś owoce czy może kwiaty, dla mnie to po prostu słodki zapach, ale nie duszący czy prowadzący do mdłości. Zapach utrzymuje się dość długo na ciele, ale nie kłóci się z perfumami - po prostu im ustępuje jak musi :D
 Co dalej, co dalej? Powąchaliśmy to teraz można go nałożyć na ciało i opowiedzieć co to za konsystencja, a jest trochę taka inna. Nie lubię lotionów, bo spływają z dłoni, ciała i wszystko wokół jest brudne, ale ten EOS to fenomen wśród lotionów. Konsystencja jest lekka, ale jednocześnie nie spływa, jak dla mnie ma lekko masełkowatą formułę przy czym szybko się wchłania. Lubię masła do ciała, o czym może część z Was pamięta, a więc wiadomo, że EOS też mi się spodobał skoro ma jakieś cechy masełek :D Nie zostawia żadnej śliskiej warstwy, tłustego filmu ecetera, można w miarę szybko po nakremowaniu ciała ubierać się. Czy sprawdzi się u skór suchych i wymagających? Latem na pewno tak, dlatego teraz po niego sięgnęłam - myślę, że jesienią czy zimą nie spełniłby moich oczekiwać co do nawilżenia, formuły czy nawet po części zapachu. Nie sprawdzałam, jak radzi sobie np. z suchymi łokciami - w tamte okolice boję się nakładać czegoś, co nie jest produktem aptecznym albo okołoaptecznym, ale z kolanami radzi sobie dobrze :D Regularnie stosowany sprawia, że skóra jest miękka, nawilżona i taka gładka - same plusy, jeśli chodzi o działanie! 
Same ochy i achy, zobaczmy ile za takie cudo trzeba zapłacić - butelka 200 ml kosztuje około 30-35 zł. Nie jest źle, patrząc na to, jak dobry jest to produkt oraz na to, że jest on dość wydajny ze względu na swoją konsystencję lekko masełkowatą - myślałam, że skończy się raz, dwa, trzy a on jest i jest... Z czego bardzo się cieszę! :D
Zachęciłam Was do spojrzenia na resztę asortymentu marki EOS? Ja zarówno słynne jajeczka do ust jak i lotiony polecam, krem do rąk na razie testuję, ale też jest przyjemny - nie spodziewałam się, że ich produkty będą tak dobre! :D

Buziaki,
Ewka :)) 
P.S Jestem na wakacjach, wracam 28 sierpnia i mogę nie mieć takiego dostępu do internetu, a więc na wszelkie komentarze odpowiem później. :D

piątek, 18 sierpnia 2017

Promocja -49% w Rossmannie na pielęgnację ciała, ust, odżywki do paznokci i włosów oraz maseczki do twarzy --> moja lista :))

Hej hej! :D
Pierwotnie tego postu miało nie być, ale w ostatniej chwili planując posty postanowiłam również napisać taki o promocji w Rossmannie, która zaczyna się 21.08 i będzie trwała do 30.08. Jeśli jesteście w klubie Rossmann to przy zakupie minimum dwóch RÓŻNYCH produktów do pielęgnacji ciała, ust, odżywki do włosów, odżywki do paznokci i maseczki do twarzy dostaniecie rabat -49%. Jest on dostępny jednorazowo dla członków posiadających kartę Klubu Rossmann. Przy kolejnych zakupach zostanie Wam naliczony rabat -40%. Gdy zacznie się ta promocja mnie akurat nie będzie w Polsce (wracam 28 :DDD), ale mam już swojego wysłannika, który na pewno sobie poradzi. :D
Dzisiaj na szybko chcę Wam przedstawić moją taką listę "zakupową", która pewnie się zmniejszy, znając życie :D
Zaczniemy od kategorii maseczek do twarzy :D 
1. DermopHarma Zone Control, głęboko oczyszczające plastry na nos (6,49 zł) --> mam ochotę na jakieś plastry, bo czasami aż kusi, żeby nos mocniej oczyścić. :D
2. AA Beauty Bar, maska węglowa oczyszczająca (2,99 zł)
3. Perfecta, Serum C-Forte, serum-zastrzyk usuwający oznaki zmęczenia (2,29 zł) --> moja skóra kocha witaminę C :))
4. Ziaja, maska do twarzy oczyszczająca (1,59 zł) --> lubię ją :))
5. Ziaja, liście zielonej oliwki, oliwkowa maseczka kaolinowa z cynkiem (1,59 zł) --> maseczki Ziai nie mogą zrobić krzywdy, prawda? :D
6. Garnier, słynne maski w płachcie (8.99 zł za sztukę) --> najlepiej wszystkie rodzaje, jeśli się da :D
7. Bielenda, Matt Booster, żelowa maseczka nawilżająco-matująca (2,49 zł) --> skusiły mnie tutaj dwie rzeczy: słowo żelowa i opakowanie :D
8. Bielenda, Carbo Detox, oczyszczająca maska węglowa peel off  (3,79 zł) i taka zwykła (2,49 zł)
Jeśli chodzi o usta to tak na szybko powiem, że planuję kupić balsam Evree (16,99 zł) i może jakąś pomadkę Blistex (9,99 zł), które moim zdaniem są świetne ;)
Następnie produkty, do pielęgnacji ciała i tu prawdopodobnie skończy się na maks dwóch produktach, ale zostawię Wam więcej - w ramach inspiracji powiedzmy :D 
9. Evree, Istant Help, balsam ratunek dla ciała (19,99 zł) --> tyyyle się nasłuchałam dobrego o tych balsamach :D
10. Wellness&Beauty olejek do ciała mango i papaja (11,99 zł)
11. Palmer's Firming Butter, ujędrniający balsam z koenzymem Q10 (26,99 zł)
12. Lirene, antycellulitowa endermologia, zestaw do masażu, olejek i bańka chińska (29.99 zł) --> nad tym waham się najbardziej ;)
13. AA Creamy Butters, balsam odżywiający z masłem Murumuru (15,99 zł)
14. Nivea, Kakao i olejek makadamia, olejek w balsamie (22,99 zł) --> kolejny, bardzo rozreklamowany produkt w blogosferze i nie tylko. :D
I zostały nam same odżywki do włosów, ponieważ do paznokci nie mam zamiaru nic kupować ;) 
15. Nivea Hairmilk, mleczna odżywka do włosów normalnych, suchych i zniszczonych (9,99 zł) --> tak, to znowu wina reklamy, ale też Wizażu :D
16. Dove, Pure Care Dry Oil (22,99 zł) ---> znowu ten Wizaż... :D
17. Garnier, Fructis Oil Repair 3 Butter, odżywka wzmacniająca do włosów bardzo suchych i zniszczonych (10,99 zł) --> dwie garnierowskie odżywki spisały się u mnie naprawdę nieźle, więc chcę spróbować kolejnych :D
18. Gliss Kur Ultimate Repair, ekspresowa odżywka regeneracyjna do włosów (12,99 zł) --> mój spray już się kończy, więc to idealna okazja, aby kupić nowy :D
19. Isana, Professional, odżywka do włosów suchych i zniszczonych (9.99 zł) --> mój uuuulubieniec, a teraz wyjdzie za grosze :D
20. Isana Professional, kuracja do włosów z olejkiem arganowym (4,99 zł) --> jestem ciekawa co to za cudo ;)
21. Garnier Ultra Doux, odżywka olejek awokado i masło karite (8,99 zł) --> to też będzie moje kolejne opakowanie, warto mieć przy sobie coś sprawdzonego ;)

Wyszło tego naprawdę sporo i nie wiem, ile z tego faktycznie wyląduje w moim koszyku :D Na pewno z tej promocji skorzystam, bo uważam, że jest dość korzystna, nawet patrząc na to, że Rossmann ma spore marże to i tak wyjdzie taniej niż u konkurencji (w moim mieście są dwie drogerie sieciowe, więc... Nie mam zbyt dużego wyboru :D). ;)
A czy Wy szykujecie się na tę promocję? Planujecie coś kupić? :) 
Pozdrawiam, 
Fabryczna
P.S Tak jak pisałam, nie ma mnie na razie i wrócę 28 sierpnia. :) Post opublikowany oczywiście automatycznie :D
P.S2 W czasie mojego pobytu pojawiła się nowa grafika dotycząca tej promocji i zmienia ona moje plany w jakiejś tam części :)

sobota, 12 sierpnia 2017

Co zabrałam w swojej kosmetyczce na prom?

Hej hej! :D 
Dziwnie się pisze wstępy w postach na zapas :D Nie wiem, kiedy ten post zostanie opublikowany, więc trudno mi powiedzieć czy właśnie jestem na promie, pewnie nie, bo płyniemy głównie nocą (21-7). Chciałam napisać o tym, co spakowałam do swojej kosmetyczki, ale po chwili stwierdziłam, że tego jest ciut za dużo, więc napiszę, co zabieram ze sobą na prom :D Tego jest już o wiele mniej, bo to tylko jedna noc, więc same najpotrzebniejsze rzeczy zabieram ze sobą :D
 Po pierwsze płyn micelarny Garnier słynny różowy - przelany do mniejszej buteleczki, bo nie chciałam zabierać na cały wyjazd prawie półlitrowej butli. Sprawdzony płyn micelarny, mój ulubiony, lepszego nie ma (nie to co jakiś bubel z Eveline, straszne, zmarnowałam 8 zł :D). KLIK do recenzji :)
Następnie kremowy żel do mycia twarzy Lirene, o którym słyszałam wiele dobrego, ale nigdy go nie miałam ani nigdy nie używałam. Sporo ryzykuję, że coś mi z nim nie wyjdzie i zostanę bez żelu, ale... Raz się żyje, a moja skóra nigdy nie miała problemu z takimi produktami :D
Wszystko do mycia twarzy jest, to następnie sięgamy po krem do twarzy. Biorę ze sobą krem z nowej serii Evree Pure Neroli. Ma malutką tubkę, która jest bardzo wygodna i ładną szatę graficzną :D Używałam już go kilka razy, aby sprawdzić czy mnie nie wysypie - nie zrobił tego, a na dodatek pozostawił po sobie całkiem dobre wrażenie :D
I na koniec produkt do wszystkiego, czyli masło shea firmy Biotanic. Nada się na usta, suche miejsca, pod oczy, na ciało... Produkt naturalny, a na dodatek bardzo bardzo wydajny! :D
Żebym miała się czym popsikać to biorę mgiełkę do ciała kokos&karambola z firmy Avon - delikatny zapach, nieduszący, czuć w sumie tylko kokosa :D
Teraz możemy przejść do kolorówki, gdzie naprawdę bardzo się ograniczyłam, ale rano nie będzie mi się chciało nic szczególnego robić, a dwa po co to wszystko tachać ze sobą :D
Jedyną rzeczą, która może się nie przydać, jest baza Lirene No Pores - biorę, bo nie wiem w jakim stanie będzie moja cera ;) Następnie krem CC z Bell Hypoallergenic, czyli mój ogromny ulubieniec już od roku. Zużyłam z dwie buteleczki, bo to produkt idealny na co dzień, gdy nie potrzeba żadnego szczególnego krycia, ale coś na twarzy mieć chcemy. Następnie muszę go przypudrować, bo przy mojej cerze mieszanej cokolwiek nieprzypudrowanego zniknie dość szybko :D Znowu ulubieniec, Manhattan 2in1 Perfect Teint - teoretycznie puder i podkład w jednym, zależy jak go nałożymy. Używałam go na razie tylko jako puder i uważam, że jest naprawdę dobry, lekko kryje i wyrównuje koloryt :D Oczywiście przed pudrem będzie korektor, znów produkt, który lubię, czyli Eveline Art Scenic - moje -ente opakowanie, w czasie promocji w Rossmannie w moim koszyku zawsze z 3 opakowania korektora się znajdują i w sam raz starczają do następnej promocji :D
Mam trzech kolegów do makijażu oczu i okolic okołoocznych. Przede wszystkim tusz do rzęs, kolejny ulubieniec (ilu ich tutaj będzie! Staję się nudna, ale jeśli chodzi o kolorówkę to mam taki stały zestaw, który staram się zawsze mieć :D) - o nim przeczytacie TUTAJ. To moje drugie opakowanie, więc jest miłość! <3 Mowa tutaj oczywiście o Loreal VLM So Couture. O brwi zadbają te o to dwa produkty: kredka Catrice w kolorze chyba 030 Brow-n-eyes (kocham :D) oraz transparentny żel do brwi Maybelline Browdrama (znowu ulubieniec... Ale teraz chcę spróbować żelu Rimmela! :D).
Jeśli chodzi o usta to uwaga, uwaga... Biorę TYLKO jedną szminkę! Zaskoczeni? :D Jest to Bourjois Rouge Edition Velvet w kolorze 10 Don't Pink of it! Na razie zachwytów nie ma, tzn. produkt jest dobry, ale...Spodziewałam się, wiecie, takiego wooow, że aż klapki pospadają. :D
W tym wpisie pominęłam jeszcze takie oczywistości jak jakiś żel pod prysznic malutki, dezodorant, szczotkę do włosów i balsam do ust :D Ale to w sumie mniej interesujące rzeczy :)

Jak Wam się podoba taki przegląd kosmetyczki? :) 

Pozdrawiam, 
Fabryczna :)
P.S Jak napisałam wcześniej, nie ma mnie i wracam 28 sierpnia, na wszelkie pytania itd odpowiem później albo jak złapię internet :D

niedziela, 6 sierpnia 2017

Niebanalne podsumowanie Akt 11

Cześć cześć :D
Zastanawiałam się, czy wracać z tym cyklem, ale koniec końców stwierdziłam, że czemu nie :D Dla nowych czytelników - Niebanalne Podsumowanie to krótkie (albo ciut dłuższe) podsumowanie wydarzeń z poprzedniego miesiąca, a tematy są różne: więcej prywaty, mniej prywaty, kosmetyki, książki, refleksje - zależy co mi się nawinie :D Nie zawsze pojawiają się co miesiąc, ale będę się starać ;)
To jak, lecimy z tym tematem! :D

Przeczytani
W lipcu przeczytałam całe trzy książki - pod koniec lipca obniżyłam ciut swoje loty, ale i tak nie jest źle :D Jak widzicie, różnorodność gatunkowa jest ogromna :D Pierwsza książka, za którą się zabrałam to Dwór cierni i róż Sarah J. Mass - fantastyka, ale młodzieżowa, a na dodatek dość dużo miejsca w tej książce zajmuje miłość, co mnie powinno odrzucić :D Miałam spore obawy przed rozpoczęciem tej książki, bo miłość, ale zabrałam się za nią, bo czułam, że zaraz ACOTAR wyskoczy mi z lodówki i spadnie na głowę, gdy będę stała pod drzewem. Zresztą kupiłam ją od razu po premierze...Rok temu w kwietniu. Także tak... To jakie są moje wrażenia po lekturze? Bardzo, bardzo pozytywne i to na tyle, że od razu po przeczytaniu pierwszej części kupiłam drugą i jak tylko wyjadę na wakacje to się za nią zabieram :D Może faktycznie czasami trochę za dużo namiętności się z niej wylewa i może jest trochę taka... Nierealna, ale z drugiej strony to fantastyka i ten świat wykreowany przez Sarę mi się spodobał :D Mimo że jest to trochę cegła to czyta się stosunkowo szybko i przyjemnie, akcja nie stoi niepotrzebnie w miejscu, ale mam jedno zastrzeżenie - myślę, że kolejne części nie są potrzebne, bo książka skończyła się w idealnym momencie. Mam nadzieję, że jak przeczytam kolejne części to nie zniszczę sobie wyobrażenia na temat tej książki :D
Następnie sięgnęłam po coś krótkiego, czyli Między Książkami Gabrielle Zevin  - ciepła, miła i przyjemna króciutka powieść o miłości, rodzicielstwie, książkach, idealna na odprężenie. Mnie bardzo wciągnęła i było mi przykro to, w jaki sposób się skończyła, bo zżyłam się z bohaterami :D Warto szukać tej książki w miejscach tego typu jak tania książka itp, bo można ją znaleźć w bardzo atrakcyjnej cenie ;)
I ostatnia pozycja, tym razem kryminał polskiego pisarza (chyba już wszyscy wiedzą, o kim mówię...) Remigiusza Mroza Behawiorysta - według mnie świetny, świetny i jeszcze raz świetny. Bardzo podobały mi się sadystyczne morderstwa i sama postać Kompozytora została ciekawie skonstruowana. Zakończenie zaskakujące, co w kryminałach jest na wagę złota :D Również w tej książce akcja dobrze "idzie", są malutkie momenty takiego przestoju, ale da się czytać i w ogólnym rozrachunku czyta się dobrze :D Również polecam.
Jak widzicie, w tym zestawieniu każdy znajdzie coś dla siebie, a przynajmniej według mnie :D Mamy fantastykę, mamy ciepłą malutką powieść i mamy thriller :)

Wakacje, wakaaaacjeee 
Co innego mogłoby się tu znaleźć jak nie to słowo? W sumie w lipcu nie robiłam nic szczególnego, bo pewien wyjazd ze znajomymi się nie udał i prawie cały lipiec spędziłam u rodziny - raz z jednej strony, raz z drugiej ;) Co jakiś czas przyjeżdżałam do domu i oprócz oczywistych spotkań z Karolem (pst pst, mój chłopak, bo pewnie o tym nie mówiłam :D), nałogowo grałam w simsy. Aktualnie grywam w czwartą generację, do której się przyzwyczaiłam na tyle, że gdy usiadłam do TS3 to nie wiedziałam za bardzo jak się gra i ta grafika jakaś taka dziwna... Nie każdemu się TS4 podoba, natomiast mi się gra bardzo dobrze :D
W lipcu byłam jeszcze na 18 i mogę powiedzieć, że to mój pierwszy raz ze smokey - brawo ja, nawet mi wyszło. Trzymało się jako tako, niestety podkład i jego gruntowanie coś mi nie wyszło albo za dużo miziania :D

Powroty są... No właśnie, jakie? 
Tego nie mogło zabraknąć tutaj, prawda? Po prawie całym roku wróciłam tutaj, na bloga, aby pisać. Co mnie zmotywowało? Oprócz zaczarowanej (pozdrowienia :DD) to brakowało mi trochę Instagrama, a nie chciałam wracać tylko tam, bo nie lubię tyle pisać na telefonie :D  Nie miałam z kim się dzielić takimi czysto kosmetycznymi informacjami. Jeszcze przez YT tutaj wróciłam, bo też chciałam się dzielić informacjami o kosmetykach :D Jest jeszcze jeden powód, a mianowicie - moja  koleżanka, z którą miałam wręcz świetny kontakt i nagle go ze mną zerwała ( nie tylko ze mną) obgadując mnie w kręgu naszych wspólnych znajomych (którzy na szczęście nie uwierzyli jej i zostali ze mną jakkolwiek to tak dziwnie brzmi), pojechała po moim blogu, wyśmiewając się z niego publicznie na fejsbuku, na co na początku naprawdę źle zareagowałam, bo nie wiedziałam, że można być zdolnym do czegoś takiego... Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo niecałe dwa miesiące później wróciłam tutaj :D Jestem ciekawa, jak to wyjdzie w praktyce tzn. we wrześniu, ale mam nadzieję, że będzie dobrze :)

Jak widzicie, w lipcu nie działo się wiele, w sierpniowym pewnie dodam kilka zdjęć z wyjazdu do Szwecji :D Wyjeżdżam już za kilka dni, powinno opublikować się kilka postów w czasie, gdy mnie nie będzie - trzy, cztery... Zobaczę ile zdążę napisać, na razie mam jeden hahah :D
Jeśli chcecie wiedzieć, co u mnie, co robię i tak dalej to SERDECZNIE zapraszam na Instagrama - średnio co drugi dzień coś piszę + aktywna jestem na Instastory :D KLIK i już jesteście :D
Jak Wam minął lipiec? :)
Buziaki,
Fabryczna :D  

środa, 2 sierpnia 2017

Zoeva czy Hakuro? Hakuro czy Zoeva? Hakuro H70, H74, H79 & Zoeva 221, 227, 231

Hej hej! :D
Nigdy tutaj nie pisałam jeszcze o pędzlach - pewnie z tego względu, że nie jestem żadną makijażystką, wizażystką czy generalnie - żadnym znawcą. :D Moje umiejętności "malowania oka i twarzy" poszły mocno do przodu to też i moje oczekiwania co do pędzli jest coraz większe (ostatnio nawet zrobiłam pierwsze smokey - niestety tak mi się spieszyło, że nie zrobiłam zdjęcia :D). W swojej kolekcji mam ich kilka, ale im więcej chcę się pobawić z makijażem tym bardziej widzę, ilu mi jeszcze brakuje :D Dzisiaj przedstawię Wam kilka (prawie wszystkie) pędzle do oczu do twarzy i trochę o nich poopowiadam :D Zapraszam :))
Jak widzicie będziemy rozmawiać o 6 pędzlach - trzy z nich są z Zoevy, trzy kolejne z Hakuro. Te z Hakuro są najstarsze i teraz właśnie odkopuję posty na blogu, aby zobaczyć kiedy je kupiłam :D
Kolejność choronologiczna:
- Hakuro H74 (marzec 2014)
- Hakuro H79 (wrzesień 2014) 
- Zoeva 231 (grudzień 2015)
- Zoeva 221 (marzec 2016)
- Zoeva 227 (grudzień 2016)
- niezidentyfikowany obiekt Hakuro H70 nie mam pojęcia kiedy się u mnie znalazł, możliwe, że zabrałam mamie :D Tak samo jak ona mi jeden z Hakuro :D
Podsumowując - najstarszy pędzel ma już trzy lata, najmłodszy nieco więcej niż pół roku, więc myślę, że już mogę wydać dokładną i wnikliwą analizę :D
Zacznijmy od ogólnych informacji na temat pędzli Hakuro. Włosie we wszystkich trzech pędzlach jest naturalne, a trzonki pędzli są drewniane. Z żadnego pędzla nie wyleciał mi ani jeden włosek, a ich ceny wahają się między 15 a 22 zł.
Od góry H79, H74 (nie zwróciłam uwagi na to, że jest brudny, wybaczcie) i H70
- H70 to płaski pędzelek służący do nakładania cieni sypkich i prasowanych na całą powiekę. Długość włosia wynosi 1 cm, jest ono bardzo zbite i jest go po prostu dużo. :D Szczerze mówiąc praktycznie wcale go nie używam, ponieważ cienie na całą powiekę najczęściej nakładam palcem albo pędzlem Zoeva 227 albo Hakuro H79. Hakuro H70 jest miękki i naprawdę przyjemny, ale okazało się, że takiego typu pędzli używam bardzo rzadko ;)
- H74 to pędzel do rozcierania cieni szczególnie w załamaniu powieki. Włosie zwęża się i na końcu powstaje taki czubek, który jednakże nie jest zbyt spiczasty. Lubię go używać do podkreślania załamania powieki, gdy chcę, aby było to dość dokładne (ale wiadomo, bardzo bardzo dokładne nie będzie :D). Włosie nadal jest mięciutkie i sprężyste i muszę przyznać, że to jeden z moich ulubionych pędzli :D
- H79 służy podobnie jak H70 do nakładania cieni na górną powiekę, ale ma zupełnie inny kształt - włosie jest dłuższe i mniej zbite przez co bardziej elastyczne, co sprawia, że mi lepiej się z nim pracuje ;) Włosia jest tym mniej im bliżej czubka pędzla . Jego lubię używać na zmianę z Zoeva 227 albo gdy mam do nałożenia cień na większą powierzchnię ;) Muszę zaznaczyć, że jako jedynemu z tych trzech pędzli dość mocno starły się napisy na trzonku. ;) Tak samo jak H74 nadal jest mięciutki i milutki :D
 Kolejne trzy pędzle są niemieckiej marki Zoeva. Włosie w pędzlach nr 227 i 231 jest naturalne, prosto od kozy, natomiast w pędzlu 221 mamy mieszankę włosia naturalnego z włosiem syntetycznym. Trzonki są drewniane, a na nich oprócz numerku i nazwy firmy znajduje się jeszcze nazwa pędzla oraz hasło marki i każda literka jest jakby "wyżłobiona" w drewnie :D Trzonki nie są jednolicie czarne, widać taki brokat, co mi przypomina gwieździste niebo :D Pędzle są krótsze od Hakuro, a ich trzonek jest jest jakby pokryty czymś dodatkowo, ponieważ te od Hakuro są bardziej matowe ;) Moim zdaniem wizualnie wyglądają lepiej, nawet kolor włosia się różni - Zoeva jest bardziej biała :) Koszt jednego pędzla do cieni to plus minus 40 zł.
Od góry: 221, 227, 231
- 221 Luxe Soft Crease to pędzel do rozcierania cieni, który w przeciwieństwie do H74 tworzy piękną i delikatną mgiełkę koloru, czyli efekt, który bardzo lubię w makijażu <3. Długość włósia to 1,8 cm, jest ndal sprężyste i świetnie się sprawdza. :D Jeśli pisałam, że Hakuro jest milutkie to to jest jeszcze bardziej milutkie :D Nie będę tego już więcej powtarzać w sumie, po prostu to zapamiętajcie :D
- 227 Luxe Soft Definer to pędzel do mieszania i rozcierania cieni, a ja go jeszcze lubię używać do nakładania cieni na całą powiekę. Według mnie pędzel hybryda, nada się praktycznie do wszystkiego :D Długość włosia to 1,2 cm.
- 231 Luxe Petit Crease to pędzel kuleczkowy, malutki, do rozcierania cieni. Ciężko się nim nakłada cienie w kąciku zewnętrznym, ale nie jest to niemożliwe - trochę po prostu trzeba się namachać :D Za to świetnie je rozciera (więc pewnie dlatego nie miałam tak intensywnego czarnego jak chciałam - po prostu od razu się rozcierał :D). Jest dość malutki, a więc do zewnętrznego kącika się nada. :D Długość włósia to 1,5 cm, a ich średnica wynosi 0,7 cm.

Opisałam Wam każdy pędzel po kolei i pora na podsumowanie - Hakuro czy Zoeva? Co bym wybrała? Jeśli chodzi o pędzle do oczu to nie ma kolosalnej różnicy i na początek, jeśli nie macie większych wymagań to Hakuro Wam spokojnie starczy - bardzo dobra jakość za niską cenę. :) Natomiast ja nie wiem, czy kupię kolejne pędzle do oczu od Hakuro - bardziej odpowiada mi Zoeva ze względu na to, że są bardziej milusie i minimalnie lepiej się z nimi pracuje. Ciągle podkreślam, że mówię o pędzlach do oczu, bo niestety pędzle do twarzy Hakuro mi podpadły i muszę je wymienić na coś lepszego powoli :D
A Wy co sądzicie o tych dwóch markach? Jak je porównujecie? :)

Pozdrawiam, 
Fabryczna :D


Etykiety

-40% -49% #100happydays 20 twarzy... AA akcja Alterra Alverde ankieta astor Avon Babydream back to school Balea bardzo dobry Bath&Body Works baza pod cienie baza pod makijaż baza pod tusz BeautyBlender Bell Benefit Biedronka Bielenda Biolaven Organic Bioliq Biotanic bitwa Blistex blogerka kosmetyczna błyszczyki Boti Bourjois Boże Narodzenie bubel bzdety CandA Carmex Catrice Cetaphil cienie do powiek cień w kremie Cleanic Color Tattoo coś innego Czas Żniw Cztery Pory roku Czytelniczy zakamarek książkowy debiut demakijaż denko Dermika deser dłonie DM Dove dwufazowiec dzieciństwo Dzień babci i dziadka Dzień Dziecka ekobieca ekstrakt z banana emulsja EOS Epikbox Essence Eveline Evree Facebook Farmona FC Bayern film filmiki Fusswohl Garnier gazetka gąbeczka do makijażu genialny Gliceryna Golden Rose Green Pharmacy Hakuro HandM Healthy Mix hebe hydrolizat keratyny Hypoallergenic I<3Makeup idealny na lato informacja Inglot inne inne blogi Isana jedzenie Joannna John Green Joko kakao Kamill kamuflaż kino Kobo kolorówka korektor kosmetyczka kotek kredka do ust krem do rąk krem do stóp krem do twarzy krem pod oczy krzywe paznokcie lepiej nie patrzeć książka książka czy film kultura KWC L'biotica l'oreal lakier do paznokci Lirene lista lotion Lovely małe co nieco małe informacje Manhattan Marion maseczka masełka maska maska własnej roboty masło maxfactor Maybelline mgiełki Mikołajki mini-recenzje minti shop. Zoeva Miss Selene Miss Sporty Mizon mleczko pszczele Montagne Jeunesse mój pierwszy raz mus do ciała muzyka My Secret nagrody najlepsi z najlepszych Nakręćmy się na wiosnę Natura Natura Siberica nic Niebanalne podsumowanie Nivea nowa kolekcja nowe książki nowy wygląd o mnie odkrycie roku odżywka odżywka do rzęs odżywka w sprayu olejek olejek do włosów ołtfit Organic Shop Organique Oriflame Original Source Orly Orsay OSZUSTKA P2 Pantene paznokcie Paznokciowy Team peeling Pepco Perfecta pędzle pianka do mycia ciała piaskowy pielęgnacja pielęgnacja twarzy pielęgnacja włosów Pierre Rene Pilomax płyn micelarny po raz drugi Podaruj Paczkę podkład podsumowanie pomadka porównanie postanowienie powitanie Poznaj Fabryczną! prawie debiut prezent promocja promocje przesyłki puder recenzja recenzja książki rimmel Rival de Loop Rossmann rozdanie rozświetlacz różne sally hansen Samantha Shannon saszetka Schauma Sekret Urody Sensique Serum siemię lniane słodycze Soraya stopy Super-Pharm Synergen szablon szampon szminka Święta Tag taka radość że hoho tanie a dobre The Body Shop The Sims 4 The Versatile Blogger Tkmaxx Tołpa ToniandGuy tonik tort tusz do rzęs Tutti Frutti twarz ubrania ulubieńcy roku ulubiona książka ulubione blogi ulubiony produkt Under20 urodziny Wet N Wild Wibo włosowe zdjęcia włosy wow zdążyłam na czas wszystko co lubię wycofywane produkty wygrana wyniki wysuszacz do paznokci/lakieru wyzwanie wzorek Yoskine YouTube Yves Rocher z życia wzięte zabawy zakupy zapowiedź zdobienie zestawienie Ziaja Zoeva żel do mycia twarzy żel pod prysznic życzenia
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka