Strony

czwartek, 17 marca 2016

Denko styczeń-luty 2016 :)

Heeej! :) 
Długo zastanawiałam się, jak zacząć pisać dzisiejszy post, bo dawno mnie tutaj nie było, długo się nie odzywałam, a mam wiele do opowiadania. :D Nareszcie nadszedł spokojny okres, kiedy to powinnam mieć nieco więcej czasu - z takich ważniejszych rzeczy zostały tylko kwietniowe egzaminy, ale do nich podchodzę na luzie. ;)
Zacznijmy od wojewódzkich konkursów przedmiotowych, o których sporo wspominałam Wam tutaj czy też na Instagramie. Z chemii zostałam finalistką (zabrakło mi 3 pkt do laureata, miałam 75%...), natomiast z niemieckiego (badum tssss) LAUREATKĄ, z czego mega się cieszę, bo szczerze mówiąc nie nastawiałam się na nic szczególnego. :D Pisemny był bułką z masłem (prócz idiomów), a ustny (przy pierwszym poleceniu trochę się zestresowałam, ale później poszło już z górki) będę miło wspominać w porównaniu do tego zeszłorocznego, kiedy to po wyjściu czułam się jak przejechana przez walec albo pociąg. :D
Między jednym a drugim konkursem miałam bierzmowanie - próby (i nie tylko :P) pochłonęły większość mojego czasu, ale przeżyłabym to wszystko jeszcze raz. I jeszcze, i jeszcze. Ciężko to opisać słowami, tak po prostu. ;)
Potem były moje urodziny i... Tak mi zleciał czas do połowy marca. :D
Dzisiaj postanowiłam, tak na rozkręcenie, napisać dla Was niewielkie, jak na dwa miesiące, denko. :) Nie ma żadnej kolorówki, ale właśnie dzisiaj robiłam w niej porządki, więc w następnym poście z tej serii będzie o niej więcej! :)
Na pierwszy ogień idzie coś, czego tak w zasadzie nie zużyłam do końca, bo nie byłam w stanie, a mowa tutaj o rokitnikowej odżywce 'Maksymalna objętość' Natura Siberica. Produkt okropnie obciąża włosy (nawet moje, co zdarzyło mi się po raz pierwszy...), jest bardzo gęsty, co utrudnia zmywanie odżywki. Po użyciu odżywki, prócz mega obciążenia, otrzymujemy też poplątane i tępe włosy. Na nieszczęście jest niesamowicie wydajna. Nie, nie i jeszcze raz nie - szkoda pieniędzy. ;)
Kolejnym produktem z rokitnikowej serii Natura Siberica jest maska do włosów zniszczonych, która w przeciwieństwie do swojego poprzednika, zdecydowanie służy moim kręcioło-falowańcom. Po użyciu włosy są miękkie, całkiem nawilżone, a dodatkowo naprawdę dobrze się kręcą. :) Jedyne, co mogę zarzucić temu produktowi to zapach (ale do przeżycia) oraz fakt, że przy regularnym stosowaniu nie widać tak spektakularnych efektów, dlatego warto używać jej na zmianę z czymś innym. ;) 
Kolejne dwa produkty to kosmetyki pod prysznic. Pierwszy z nich to żel pod prysznic z zimowej edycji limitowanej Balea Frozen Breeze o zapachu maliny oraz fiołka. Miał fajny, fioletowy kolor, dobrze się pienił i słodko pachniał. Standard wśród Balea. ;)
Natomiast drugi żel należy do o wiele ciekawszych produktów. Mowa tu o olejku do kąpieli i pod prysznic jednej z mojej ulubionych serii Tutti Frutti o zapachu maliny i jeżyny. Miałam wcześniej peeling o tym samym zapachu i niesamowicie go polubiłam, więc łatwo sobie wyobrazić, jak ogromną radość sprawiło mi używanie tego produktu. :) Bardzo szybko ubywał mi z butelki, mimo że jego pojemność to AŻ 500 ML. Po prysznicu zapach roznosił się po całej łazience, a po otwarciu drzwi nawet i po całym piętrze. Początkowo martwiłam się, że brokat, który znajdował się w opakowaniu, będzie zostawał na ciele, lecz nic takiego nie zauważyłam. ;) Jedynym minusem tego olejku jest to, że w czasie mycia, jeśli tylko niezbyt ostrożnie będziemy obchodzić się z płynem, możemy pobrudzić pół wanny czy prysznica, bo niestety kolor  dość dobrze wżera się w płytki. :D
I ostatnim (tak, ostatnim!) produktem, który zużyłam w ostatnim czasie, jest odżywka mango&aloes z Balea, wielokrotnie przewijająca się w moich denkach. Teraz możecie już odetchnąć z ulgą, bowiem to moje ostatnie opakowanie, jakie mam :D Dawno nie robiłam żadnego zamówienia z Niemiec oraz na początku marca kupiłam sobie ogromną, litrową maskę, która ma mi zastąpić ową odżywkę, czyli posłuży mi po prostu do mycia moich włosów na długości (nigdy nie sądziłam, że używanie szamponu TYLKO do oczyszczania skóry głowy da jakiekolwiek efekty :D). Nowym czytelnikom tylko napomknę, że Baleą myłam włosy, bo jako odżywka sama w sobie nic nie robiła. ;)

Hmmm.... I to byłoby na tyle, jeśli chodzi moje styczniowo-lutowe denko. Niewielkie, ale od czegoś trzeba zacząć. :D Odzwyczaiłam się od pisania na blogu, ale mam nadzieję, że jakoś wbiję się w postowy rytm. :D Chciałybyście poczytać o czymś szczególnym? ;) Może jakaś włosowa aktualizacja? ;)

Buziaki, 
Fabryczna :)
P.S Od kilku dni zasłuchuję się w eurowizyjnej piosence Polski i muszę przyznać, ze niesamowicie mi się podoba! I do tego te piękne widoki w teledysku. <3 Osoby, które chciałyby jej posłuchać odsyłam na YT KLIK.

37 komentarzy:

  1. Ja już nie denkuję, straciłam motywacje ihih

    OdpowiedzUsuń
  2. Zastanawiałam się nad odżywką Natura Siberica, ale większość kosmetyków dodających objętości po prostu puszy mi włosy. Skoro mówisz, że odżywka obciąża włosy, to możliwe, że się skuszę- bardzo lubię taki efekt ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten zdecydowanie ich nie puszy, ale włosy po użyciu są takie... tępe? ;)

      Usuń
  3. Wow, moje gratulacje wyników w konkursach :). Ach, żele Balea bardzo lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Z Twojego denka mam żel pod prysznic Balea i chyba jest to najlepszy zapach z jakim dotychczas miałam styczność :)
    Świetne wyniki w konkursach, gratulacje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz używam innego, ale też z tej serii limitowanej i jestem nim zachwycona. :) Szkoda tylko, ze ten zapach się za długo nie utrzymuje. :(

      Usuń
  5. Mam ochotę na tą odżywkę Balea. Miałam wersję z czerwoną pomarańczą i była genialna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta jest taka średnia, na moich włosach szału nie zrobiła. :)

      Usuń
  6. Ładnie Ci poszło, uwielbiam żele pod prysznic z Balea.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są naprawdę fajne, jak za tę cenę. ;) Do tego często wychodzę nowe limitki! :)

      Usuń
  7. Chętnie wypróbuję tę odżywkę z Balea za jakiś czas :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do mycia włosów jest okej, ale jako odzywka średnio sobie radzi. ;)

      Usuń
  8. Odżywkę z Balei lubię ale używam zgodnie z jej przeznaczeniem ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Malutkie to denko ;) Uwielbiam żele Balea ale tego zapachu nie miałam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Limitka zimowa z tego roku, pewnie już niedostępna. :(

      Usuń
  10. Ja dopiero zaczęłam swoją przygodę z rosyjskimi kosmetykami.

    OdpowiedzUsuń
  11. Słabo Ewa, słabooo baty :D
    Żel balea czeka w koleje, podobnie jak Tutti frutti ale wersja z kiwi :)
    Odżywki Balea używam teraz też ale różową i niezbyt :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do mycia włosów weź! :D Bo tak to są średnie :)

      Usuń
  12. Coś pusto :D Ale przeczuwam, że następne będzie większe :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, już się większe szykuje :D Dwa szampony kończe :D

      Usuń
  13. Kiedys mialam balsam do ciala Balea Frozen Breeze. Pachnial przepieknie :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Gratuluję wyników w konkursach ;) właśnie mi przypomniałas, że gdzieś wsadzilam trzy nowe żele balea, pytanie tylko gdzie...

    OdpowiedzUsuń
  15. no dawno Cię nie było:P
    gratulacje, tak trzymaj:*

    OdpowiedzUsuń
  16. Zawsze chcialam cos z Balea sprobowac :P

    OdpowiedzUsuń
  17. Gratuluję wyników w konkursach. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Tutti Frutti pachnie obłędnie :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Miałam odżywkę Balea mango i bardzo ją lubiłam :) Gratuluję wyników konkursowych :))

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony tutaj komentarz. :) Staram się odpowiedzieć na każdy komentarz u siebie na blogu :)

Będzie mi bardzo miło, jeśli zostaniesz na dłużej!