Hej! :)
Mimo, że na razie nie mam przy sobie jeszcze swojego urządzenia do zgrywania zdjęć (został u dziadków, ale już idzie! :D) to nowy post się pojawi. :) Na komputerze znalazłam zaległe zdjęcia i postanowiłam je wykorzystać. Produkt chyba już przewinął się w denku, ale nie doczekał się własnej recenzji, a szkoda, bo myślę, że jest tego wart. :)
Skład |
Na rynku znajdziemy wieeele produktów, które mają za zadanie w czasie brania prysznica wyszczuplić nas, usunąć cellulit, nawilżyć skórę, wprowadzić w dobry nastrój, ukoić skórę (i nerwy), posprzątać nam mieszkanie i ugotować obiad. Pianka do mycia ciała Organique zapewnia, że podczas kąpieli nawilży ciało i ukoi lub pobudzi zmysły. Do wyboru, prócz mojego greckiego zapachu, są wersje: Afryka, kolonialna, mleko, pomarańcza oraz nowość - lawenda z cytryną, na którą specjalnie się czaję. :D Wiem, że może część zapachów będzie ciężko sobie wyobrazić, ale sklepy Organique zaopatrzone są w testery, dzięki czemu każdy zapach może sobie powąchać (i to nie tylko pianek! To jest po prostu genialne, bo nie wszędzie mamy taką możliwość).
Pianka dostępna jest w dwóch wersjach pojemnościowych - 100 oraz 200 ml, które nie różnią się między sobą niczym prócz wielkością opakowania. Obydwa są plastikowe w kształcie słoika z wieczkiem, które ma wytłoczone logo firmy. Próbowałam to uwiecznić, ale zdjęcia wychodziły zbyt przyciemnione. :( Generalnie podczas upadku nic się nie dzieje, a plastik jest w sam raz. No i najważniejsze - naklejki się nie odrywają pod wpływem wody czy wilgoci! :) Praktycznie opakowanie mimo stania pod prysznicem wygląda jak nowe. :)
Ja tu pitu-pitu o opakowaniu,a przecież najważniejsza jest zawartość! Otóż piankowa konsystencja okazała się idealna pod prysznic, nie za gęsta, aczkolwiek, gdy dłużej postała pod prysznicem to robiła się bardziej zbita i ciężej wyciągało się produkt ze słoiczka (dlatego nie wyobrażam sobie innego opakowania). Producent zaleca nakładanie pianki gąbką lub bezpośrednio na skórę i wmasowywanie jej okrężnymi ruchami, aby uzyskać puszystą pianę. Ja gąbki nie używam, ale mogę Wam powiedzieć, że dłońmi spokojnie uzyskacie ten efekt, ale czy ja wiem, czy piana jest puszysta? Moim zdaniem lepszym określeniem byłaby kremowa i to tak porządnie (fest :D) kremowa! Sama przyjemność z mycia, kwintesencja wszystkiego, idealna na wieczór po ciężkim dniu. :) Do tego na parę sekund zmienia nas w pięknego ogra z bagien - Shreka! :D Nie ma problemu ze zmyciem, produkt schodzi naprawdę szybko i bezproblemowo, nie barwi prysznica, a dodatkowo skóra zostaje nawilżona tak, że w zasadzie można zrezygnować z balsamu po kąpieli (wow!). :)
A zapach? Nie wiem, większość dziewczyn wspomina, ze jest on słodki, owocowy, część, że to przecież oliwki lub winogrona... Ja nie czuję nic z tych rzeczy. :D Ciężko mi go określić, ale baaaardzo mi się spodobał i na dodatek miałam też puder do kąpieli o tym samym zapachu,a teraz czaję się na kulę (kule Organique też polecam - świetnie nawilżają skórę i nieziemsko pachną!). Grecki aromat czuć pod prysznicem i zostaje na skórze na moment, ale zdecydowanie na krótszy niż w przypadku kul do kąpieli. :) Jeśli sądzicie, że ten maluszek starczy może na 5 użyć to jesteście w błędzie, bo to mimo wszystko wydajny produkt, o ile nie przesadzicie z ilością. :)
100 ml kosztuje 16 zł, a 200 ml 29,99 zł,a dostaniecie je w sklepach Organique w całej Polsce oraz w ich sklepie internetowym KLIK. Zdecydowanie ten produkt podbił moje serce i rozbudził chęć posiadania jeszcze większej ilości produktów tej firmy. Na szczęście w moim mieście znajduje się ich sklep stacjonarny, więc zawsze mogę do niego podejść. :)
Używałyście kiedykolwiek takich pianek do mycia? :)
I pytanie z innej beczki - kto tak jak ja nie może się doczekać losowania grup Ligi Mistrzów? Jakieś typy? :D
Pozdrawiam,
Fabryczna :)
Kiedyś było o tych piankach bardzo głośno ;) zapomnialam że je chce :P
OdpowiedzUsuńHah, to może jednak aż tak bardzo o nich nie marzysz? :D
UsuńHihi... super tytuł :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podoba. :)
UsuńJa mam piankową peelingującą wersję :) Ciekawi mnie, czy zapach się mi by spodobał, bo w sumie grecki z samej nazwy nie kusi - musiałabym powąchać :) Ale pomarańcza,czy afryka dość ciekawie brzmi :)
OdpowiedzUsuńTak jak pisałam, ciężko mi go określić, nie mam takiego słowa w słowniku. :D Peelingującą wersję też mam i też uwieeelbiam! :D
Usuńja się w nich zakochałam od czasu jak kupowałam dla Ciebie jedną na Mikołajki :P Ta brzmi równie ciekawie ! :))
OdpowiedzUsuńPachną niesmaowicie i domyślam się, co musiałaś przeżywać w sklepie. :D
UsuńTa od Ciebie też jest świetna <3
Słyszałam już o tej piance, ale nie miałam okazji testować :)
OdpowiedzUsuńChętnie kiedyś poznam ;D
OdpowiedzUsuńmiałąm kiedyś tą piankę, ale oddałam komuś zanim przymierzyłam się do użycia :D daawno temu ^^'
OdpowiedzUsuńWidziałam Twoją radość na FB z tego losowania LM - no ale wiesz, że mnie to nie rusza :D
Wiem, wiem, ze Cię to nie rusza. :D Ale mój brat już nie chce tego słuchać, bo woli Ligę Europy, gdzie teraz będą grać dwa polskie zespoły. :D
UsuńFajna ta pianka dla shreka :D
OdpowiedzUsuńShrek jest z niej bardzo zadowolony. :D
UsuńMam ją w zapasach - czas chyba się do niej dobrać, bo pachnie świetnie ;)
OdpowiedzUsuńOj tak, zapach jest świetny! :)
UsuńJuż o niej czytałam. Bardzo chętnie bym ją wypróbowała. Shrek by się zakochał :P
OdpowiedzUsuń:D
UsuńMusze trochę jej ukraść Shrekowi :d
OdpowiedzUsuńShrek nie odda tak łatwo. :D
UsuńNigdy wcześniej nie widziałam jej ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńKręcą mnie kosmetyki tej marki, ale na razie sa poza moimi możliwościami finansowymi :)
OdpowiedzUsuńFakt faktem, kosmetyki Organique nie należą do najtańszych niestety. :(
UsuńTa wersja zapachowa to moja ukochana z całego asortymentu Organique - uwielbiam ją :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńDokladnie wow, chce :D! Nie mialam nigdy produktu tego typu, ale w Shreka na chwile bym sie chetnie zamienila ;p
OdpowiedzUsuńJeszce Kota w butach brakuje. :D
Usuńmam wielką ochotę na tę piankę
OdpowiedzUsuń:)
UsuńBardzo przyjemnie mi się nią myło :D I ten zapach! Super!
OdpowiedzUsuńZgadzam się!
UsuńCzy ja wiem czy Shrek... Bardziej bym powiedziała, że taka trochę Fiona z nas się zrobi - piękna istota, która po czasie zamienia się na moment w zielonego stwora, a gdy przychodzi pora to znów wraca do swojego lepszego wizerunku :D
OdpowiedzUsuńFiona jest jeszcze lepsza! :D
UsuńChciałabym w końcu poznać tę konsystencję :)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze :
OdpowiedzUsuń" ukoić skórę (i nerwy), posprzątać nam mieszkanie i ugotować obiad" - zmiażdżyłaś :D
Po drugie miałam dokładnie tę samą piankę o tym samym zapachu chyba z ponad roku temu, nawet pisałam jej recenzję i wciąż pamiętam, że dla mnie zapach był obłędny, jak bym miała wymieniać swoje ulubione zapachy kosmetyczne to ten na pewno by był w top 10 :D Ale też nijak go nie umiem opisać! Prawdopodobnie to właśnie miało być winogrono, być może, ale naprawdę ciężko go zdefiniować. :)
WOW o takim cudzie pierwsze słyszę, bo o piance do mycia twarzy owszem słyszałam a nawet sama miałam, ale to?!?! Super!!!
OdpowiedzUsuńMam z Ogarnique teraz piankę - mrożoną herbatę czy coś takiego :D Fajna, ale trochę taki zapach bardziej chemiczny niż herbaciany..
OdpowiedzUsuń