Nareszcie, nareszcie weekend! I to na dodatek długi weekend - lepiej być nie może. :D Jak obiecałam już wcześniej, wracam znów do tematyki kosmetycznej. Na dniach pojawią się pewnie zakupy, denko i podsumowanie dwóch ostatnich dwóch miesięcy, bo we wrześniu się nic takiego nie pojawiło. :D
Dzisiaj o peelingu, po który sięgam nadzwyczaj chętnie i w miarę często jak na mnie - Yoskine Mikrodermabrazja szafirowy peeling przeciwzmarszczkowy.
Opakowanie - nic ciekawego. Małe, zaledwie 40 ml opakowanie ma zakrętkę... Na szczęście nie spadła mi nigdzie za szafkę/kotka jej nigdzie nie porwała, ale gdyby to się stało, to co wtedy? Założyć folię aluminiową? No właśnie. :D Na szczęście jest przezroczysta,więc wszystko widać. ;)
Opisać Wam mój pierwszy raz z peelingiem? Proszę bardzo:
pewnego dnia stojąc w łazience sięgnęłam po nowy peeling Yoskine. Wycisnęłam trochę na dłoń i myślę sobie: "e, takie kremowe, pewnie dupne będzie". Wystarczyło, że naniosłam to wszystko na twarz i od razu jedno wielkie zdziwienie. Peeling był bardzo, bardzo ostry. Długo nie wytrzymałam, zmyłam, co też nie było zbyt mądre, bo podczas zmywania też drapał. :D
Teraz już się do niego przyzwyczaiłam i bardzo lubię jego ostrość. Drobinki są niewielkie, ale ich rozmiar niech Was nie zmyli, bo można skończyć jak ja - z czerwoną twarzą i jednym, wielkim zdziwieniem. :D Kremowa konsystencja pasuje do tych drobinek i łatwo wychodzi z tubki. :) Na pierwszy plan wychodzą peelingujące , maleńkie "kuleczki" i oto właśnie chodzi.
Gdzieś czytałam na temat mocnego zapachu tego kosmetyku - nie wiem, ja tego nie czuję. :D Pachnie ładnie, tak... kremowo, mydlanie, coś koło tej orbity.
A jaki jest efekt zdarcia naskórka? Bardzo dobry - nie ma odstających skórek (ostatnio je znalazłam -.-), skóra oczyszczona, miękka i w ogóle taka och i ach :D
Nawet nie skomentuję działania przeciwzmarszczkowego... Wiadomo czemu --> za młoda jestem, a po drugie się na to nie nakręcałam.
Opakowanie pełnowymiarowe (75 ml) kosztuje około 30 zł.. Z chęcią wrócę do tego produktu, jeśli cena spadnie o połowę albo i więcej. :D Teraz pobawię się pewnie trochę korundem, bo podobno też jest ostry. :D
Do-bra-noc,
Fabryczna :))
Korund jest barrrdzo ostry ;) Ja go mieszałam z wodą to już całkiem diabelskie tarcie :D Uwielbiam :D
OdpowiedzUsuńChce diabelskiego tarcia! :D
UsuńZaintrygowałaś mnie bardzo tym cudaczkiem ! Myślę że kiedyś przy okazji chętnie go wezmę do wypróbowania ;)
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, gdzie go można kupić, bo swój wygrałam u Mojito. :))
UsuńNigdy nie miałam nic z tej firmy, ale mógłby być dla mnie aż za ostry:)
OdpowiedzUsuńNie dla każdego, to fakt. Tego nie przeskoczysz. :D
Usuńpierwszy raz widzę ten produkt. Korund miałam i bardzo lubiłam, mocny zdzierak.
OdpowiedzUsuńDziś krótko i na temat, nie mam nastroju na więcej z wiadomych powodów mi i Tobie.
Smuuuutno
UsuńChociaż nie powinnam sięgać po takie ostre peelingi to jednak lubię je bo dają najbardziej widoczne czy też wyczuwalne efekty :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię ten efekt gładkiej skóry - miziałabym się cały czas :D
UsuńJeśli byłaby promocja -50% to jestem na tak! :D
OdpowiedzUsuńJa bym zapas zrobiła :D
UsuńJa używam tylko enzymatycznych peelingów :)
OdpowiedzUsuńA co polecasz? Chyba nie miałam żadnego enzymatycznego :)
Usuńmiałam ten peeling i nadal jest moim nr 1, najostrzejszy z możliwych, rewelacja
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy jest coś bardziej ostrego. :D
UsuńFaktycznie widać te drobinki ścierające czym mnie zaskoczyłaś - bo sama pomyślałam ze jak kremowy to pewnie słaby :) Cena możliwe że ciut wysoka ale skoro wystarczy jego odrobina więc przedkłada się to na wydajność. Osobiście stosuje peeling sorayi ten antybakteryjny i skubaniec też ma moc :)
OdpowiedzUsuńOdrobina wystarczy w zupełności, a o tym chyba nie wspomniałam. :D
UsuńTeż go mam w zapasach... Liczę, że się do niego dokopię, bo mam dużą chrapkę na tego cudaka. :D
O fajnie, że się sprawdza, może przetestuję, kiedy zużyję swoje peelingowe zapasy, kiedyś może je zużyję :D
OdpowiedzUsuńTo samo myślę i ja. :D Siedzimy razem w małym, peelingowym JEZIORKU. :D
UsuńMiałąm korund w pilingo maseczce od Fitomedu i rzeczywiście był mega ostry, ale ja takie zdzieraki kocham, więc i z tym bym się polubiła :D
OdpowiedzUsuńJa też kocham, nie wyobrażam się miziac czymś delikatnym po twarzy. :D
UsuńTaki ostry zdzierak zdecydowanie by mi sie przydal ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńKorund- tak, tak, tak, taaak! :)
OdpowiedzUsuńA opisywany przez Ciebie peeling miałam w zeszłym roku- dobry produkt, ale nie zachwycający jak za tą cenę :)
Jedyna rzecz, do której mogę się przyczepić w tym produkcie to cena, ale jeśli kiedyś trafi się promocja... :)
UsuńSkoro pomocny w pozbyciu się skórek to go chcę!
OdpowiedzUsuń:D Zauważyłam to szczególnie przy nakładaniu pudru. ;)
UsuńMi się podoba jego wygląd ;D
OdpowiedzUsuńFaktycznie, fajnie wygląda. :D
Usuńpewnie bym go pokochała skoro taki zdzierak z niego :)
OdpowiedzUsuńja ostatnio używałam peeling Yves Rocher i teraz jestem z Soraya zaprzyjaźniona, oba peelingi super się u mnie sprawdziły
Pewnie mówisz o tym morelowym peelingu? ;)
UsuńNigdy nie miałam nic z tej firmy, ale skoro mocny z niego zdzierak to chętnie bym wypróbowała :D
OdpowiedzUsuńMocny, mocny. :D
UsuńMocne działanie brzmi kusząco, ale cena już nieco mniej :P Chyba taniej mi ten korund wyjdzie :P
OdpowiedzUsuńZdecydowanie taniej, kliknęłam pierwszą, lepszą ofertę i za 200 g płacimy koło 9 zł ;)
UsuńJa też zapominam o peelingach :P Fajnie, że dobrze zdziera, ale za mocne tarcie też nie jest dobre dla skóry :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTeż nie można przesadzić w druga stronę, za często tych zdzierakiem bawić się nie można. ;)
Usuńnigdy nie miałam kosmetyków tej firmy i niestety nie kusiły mnie zbytnio ale jeśli ty jesteś zadowolona to się cieszę, dobrze kiedy produkt się sprawdza, wtedy wiemy że warto było zainwestować w niego pieniążki. nie ma nic gorszego niż kasa wyrzucona w błoto
OdpowiedzUsuńTen produkt akurat wygrałam w rozdaniu, ale gdy już coś kupujemy to chcemy, by sprawdziło się jak najlepiej. ;)
UsuńJestem bardzo ciekawa tego peelingu, ale jego cena zmobilizowała mnie do zakupu korundu zamiast niego :) Z korundu jestem bardzo zadowolona, mieszam go z żelem do twarzy - drobinki świetnie ścierają martwy naskórek. Aktualnie od czasu do czasu używam korundu i peelingu enzymatycznego z Perfekty - dość tani i moim zdaniem świetny na początek :)
OdpowiedzUsuńJeśli nadal szukasz rossmannowego Pingwinka, to niestety nie pomogę... Nie widziałam go ani w Alfie, ani w dość dużym Rossmannie obok Praktikera. Ale jak znajdę, to postaram się dać znać :) Trzymam kciuki za Twoje poszukiwania!
pozdrawiam, A