Pokazywanie postów oznaczonych etykietą l'oreal. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą l'oreal. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 3 września 2017

Back to school kosmetycznie - niezastąpiona siódemka!

Cześć cześć :D 
Taaak, żyję :D Wróciłam ze Szwecji i jakoś nie mogłam się przez cały tydzień pozbierać, żeby wrócić do social media czy szczególnie tutaj, ale zbliża się rok szkolny, więc czas wrócić z tych umysłowych wakacji :D Poznałam już plan lekcji i od poniedziałku tak na 90% (jeśli przyjmą mnie na matmę rozszerzoną, bo postanowiłam się jednak dopisać :DD) będę rozszerzać biologię, chemię i matematykę (oraz język obcy oczywiście, ale to u mnie w szkole rozszerza się od pierwszej klasy ---> jakby co, to wybrałam niemiecki :D).
Wraca szkoła, więc postanowiłam dodać jakiś post z tej popularnej serii Back to school. Spokojnie, jeśli szkolne lata macie już za sobą to myślę, że coś ciekawego również znajdziecie dla siebie :) Czym jest niezastąpiona siódemka? To kosmetyki, po które sięgam zawsze, gdy mam mało czasu,a chcę wyglądać jak trochę lepsza wersja mnie, czyli inaczej rzecz ujmując - coś na twarzy mam, ale wygląda to naturalnie :D Wszystkie kosmetyki, które Wam dzisiaj przedstawię używam od kilku lub kilkunastu miesięcy i nierzadko są to moje kolejne opakowania :)
Bell HypoAllergenic Krem CC kolor 01 Porcelain --> cena ok. 18 zł w Rossmannie 
Kiedyś Was zamęczę tym produktem :D Wspominam o nim chyba w każdym tego typu zestawieniu, ale produkt jest jak najbardziej godny uwagi! Kolor 01 jest dość jasny i beżowy, raczej żółci w nim nie widzę :D Konsystencję i zapach ma jak krem nawilżający i tak samo zachowuje się na skórze - nie wysusza jej, a wręcz przeciwnie, nawilża. Polecam nakładać palcami, ponieważ nałożony gąbeczką traci jakiekolwiek krycie i wyglądacie tak, jakby na skórze nic nie było. Krem ma lekkie krycie, zakrywa delikatnie czerwone policzki i wyrównuje koloryt. Jego trwałość jest okej - te kilka godzin w szkole wytrzyma, ale jeśli zadbacie o bardzo dobre zagruntowanie go pudrem to myślę, że będzie siedział na twarzy bardzo długo :D
Podsumowując --> jeśli lubicie fluidy, które nie dają mocnego krycia i są lekkie to polecam :)) 
Eveline Art Scenic korektor kryjąco-rozświetlający nr 04 Light --> cena ok. 12 zł
Nie wiem, ile opakowań już zużyłam, ale przebił mojego ulubieńca Maybelline Affinitone przede wszystkim tym, że jest bardziej lekki na co dzień i ma piękny żółty kolor. Podpatrzony dawno daaawno temu u Zaczarowanej :D Ma bardzo dobrą trwałość, daje krycie takie średnie, ale mi na co dzień wystarcza ;) Na pewno jest słabsze niż Affinitone. Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że jest mało wydajny... Może za dużo go używam? :D W każdym razie na każdej rossmannowej promocji (najbliższa prawdopodobnie od 20 października :D) biorę po 2, 3 opakowania, bo... korektor schodzi jak woda :D
Manhattan 2in1 Perfect Teint kolor 15 Porcelain ----> cena ok. 30 zł
Uważam, że najlepsze pudry matujące, które jednocześnie zapewniają krycie, produkuje firma Manhattan. To moja trzecia wersja pudrów i jednocześnie uważam, że najlepsza. Według producenta jest to jednocześnie puder i fluid - podobno jak się go nałoży na mokro to faktycznie zachowuje się jak podkład. Nie wiem, nie próbowałam :D W każdym razie jako puder spisuje się świetnie i już niedługo zacznę drugie opakowanie :D Matuje na długo, daje dodatkowe krycie i wygląda dobrze zarówno na tym kremie CC jak i samodzielnie :D
Catrice kredka do brwi w kolorze 030 (ok. 12 zł) oraz Maybelline BrowDrama żel do brwi (ok. 25 zł)
Zestaw do brwi, który używam od hohoho :D Co tu więcej mówić - brwi wyglądają dobrze przez cały dzień ;) Musicie wiedzieć, że jeśli chodzi o brwi to podkreślam je raczej delikatnie, nie żadnymi pomadami :D Ewentualnie zamiast kredki używam cieni Catrice albo Kobo - i te, i te polecam ;)
L'oreal Volume Million Lashes So Couture --> cena ok. 30 - 60 zł
Astor Seduction Codes Volume&Curve --> cena ok. 30-40 zł
Max Factor 2000 Calories Dramatic Look ---> cena ok. 30 zł
Przed Wami zestawienie moich trzech ulubionych tuszy i każdy z nich daje ciut inny efekt :D L'oreal lubię za bardzo dzienny efekt i świetną trwałość - tusz przetrwa wszystko :D Astor daje przepiękny efekt na rzęsach, jakbym miała sztuczne, a na dodatek nie kruszy się w ciągu dnia :D Dla mnie bomba, największe zaskoczenie roku, bo nie dawałam mu zbyt dużych szans. Jedyne, co mogę mu zarzucić, to ogromna szczota przez co zawsze trochę sobie pobrudzę górną powiekę.
Max Factor natomiast podobny jest do L'oreala, ale daje ciut mocniejszy efekt ;)
Każdy z tych tuszów polecam, wytrzymują spokojnie cały dzień :D

I<3Makeup paleta cieni Chocolate and Peaches --> cena ok. 40 zł
Świetna, świetna paleta! Odkąd ją kupiłam, używam bardzo często. Szczególnie upodobałam sobie zielony cień, który pięknie opalizuje na inne kolory :D Na co dzień ostatnio polubiłam bardzo prosty makijaż - cielisty cień na całą ruchomą powiekę, ciut jaśniejszy pod łuk brwiowy i w załamaniu lekko różowy cień. Prosty, ale bardzo ładnie wygląda :D
P.S Zapomniałam o zdjęciu :D Brawo ja! :D 
Rimmel paletka do konturowania 002 Coral Glow ---> cena ok. 30 zł
My Secret Face'n'Body Bronzing Powder --->  cena ok. 15 zł
I ostatni punkt programu - bronzer, którego na co dzień nie zawsze używam ;) Na zdjęciu widzicie dwa różne, oba lubię (zresztą wszystkie bronzery, które mam lubię i ostatnio doszłam do wniosku, że mam trochę hopla na ich punkcie D). Ten w paletce Rimmela jest bardziej ciepły, a jednocześnie idealny teraz, na okres letni (zresztą cała ta paletka jest świetna i gorąco polecam!). Bronzer My Secret ma taką lekką poświatę odbijającą światło, lekkie drobinki, które nie są widoczne zbyt mocno, a bronzerowi dodaje tylko wyjątkowości ;)


Niby niezastąpiona siódemka, a produktów jest na pewno więcej :D Bardzo ciężko mi się zdecydować na tak małą ilość, bo przez ostatni rok mam zdecydowanie więcej kolorówki w swoich zbiorach :D Zastanawiam się, czy interesują Was różne takie zestawienia - myślę, że to bardziej przydatne niż pojedyncze recenzje, co Wy na to? ;)
Wszystkim uczniom życzę miłego roku szkolnego, a studentom miłej końcówki wakacji :D Dla mnie szykują się dwa ciężkie lata i pewnie trudne wybory, ale...Kto jak nie ja musi dać radę :D
Buziaki,
Fabryczna :))

sobota, 12 sierpnia 2017

Co zabrałam w swojej kosmetyczce na prom?

Hej hej! :D 
Dziwnie się pisze wstępy w postach na zapas :D Nie wiem, kiedy ten post zostanie opublikowany, więc trudno mi powiedzieć czy właśnie jestem na promie, pewnie nie, bo płyniemy głównie nocą (21-7). Chciałam napisać o tym, co spakowałam do swojej kosmetyczki, ale po chwili stwierdziłam, że tego jest ciut za dużo, więc napiszę, co zabieram ze sobą na prom :D Tego jest już o wiele mniej, bo to tylko jedna noc, więc same najpotrzebniejsze rzeczy zabieram ze sobą :D
 Po pierwsze płyn micelarny Garnier słynny różowy - przelany do mniejszej buteleczki, bo nie chciałam zabierać na cały wyjazd prawie półlitrowej butli. Sprawdzony płyn micelarny, mój ulubiony, lepszego nie ma (nie to co jakiś bubel z Eveline, straszne, zmarnowałam 8 zł :D). KLIK do recenzji :)
Następnie kremowy żel do mycia twarzy Lirene, o którym słyszałam wiele dobrego, ale nigdy go nie miałam ani nigdy nie używałam. Sporo ryzykuję, że coś mi z nim nie wyjdzie i zostanę bez żelu, ale... Raz się żyje, a moja skóra nigdy nie miała problemu z takimi produktami :D
Wszystko do mycia twarzy jest, to następnie sięgamy po krem do twarzy. Biorę ze sobą krem z nowej serii Evree Pure Neroli. Ma malutką tubkę, która jest bardzo wygodna i ładną szatę graficzną :D Używałam już go kilka razy, aby sprawdzić czy mnie nie wysypie - nie zrobił tego, a na dodatek pozostawił po sobie całkiem dobre wrażenie :D
I na koniec produkt do wszystkiego, czyli masło shea firmy Biotanic. Nada się na usta, suche miejsca, pod oczy, na ciało... Produkt naturalny, a na dodatek bardzo bardzo wydajny! :D
Żebym miała się czym popsikać to biorę mgiełkę do ciała kokos&karambola z firmy Avon - delikatny zapach, nieduszący, czuć w sumie tylko kokosa :D
Teraz możemy przejść do kolorówki, gdzie naprawdę bardzo się ograniczyłam, ale rano nie będzie mi się chciało nic szczególnego robić, a dwa po co to wszystko tachać ze sobą :D
Jedyną rzeczą, która może się nie przydać, jest baza Lirene No Pores - biorę, bo nie wiem w jakim stanie będzie moja cera ;) Następnie krem CC z Bell Hypoallergenic, czyli mój ogromny ulubieniec już od roku. Zużyłam z dwie buteleczki, bo to produkt idealny na co dzień, gdy nie potrzeba żadnego szczególnego krycia, ale coś na twarzy mieć chcemy. Następnie muszę go przypudrować, bo przy mojej cerze mieszanej cokolwiek nieprzypudrowanego zniknie dość szybko :D Znowu ulubieniec, Manhattan 2in1 Perfect Teint - teoretycznie puder i podkład w jednym, zależy jak go nałożymy. Używałam go na razie tylko jako puder i uważam, że jest naprawdę dobry, lekko kryje i wyrównuje koloryt :D Oczywiście przed pudrem będzie korektor, znów produkt, który lubię, czyli Eveline Art Scenic - moje -ente opakowanie, w czasie promocji w Rossmannie w moim koszyku zawsze z 3 opakowania korektora się znajdują i w sam raz starczają do następnej promocji :D
Mam trzech kolegów do makijażu oczu i okolic okołoocznych. Przede wszystkim tusz do rzęs, kolejny ulubieniec (ilu ich tutaj będzie! Staję się nudna, ale jeśli chodzi o kolorówkę to mam taki stały zestaw, który staram się zawsze mieć :D) - o nim przeczytacie TUTAJ. To moje drugie opakowanie, więc jest miłość! <3 Mowa tutaj oczywiście o Loreal VLM So Couture. O brwi zadbają te o to dwa produkty: kredka Catrice w kolorze chyba 030 Brow-n-eyes (kocham :D) oraz transparentny żel do brwi Maybelline Browdrama (znowu ulubieniec... Ale teraz chcę spróbować żelu Rimmela! :D).
Jeśli chodzi o usta to uwaga, uwaga... Biorę TYLKO jedną szminkę! Zaskoczeni? :D Jest to Bourjois Rouge Edition Velvet w kolorze 10 Don't Pink of it! Na razie zachwytów nie ma, tzn. produkt jest dobry, ale...Spodziewałam się, wiecie, takiego wooow, że aż klapki pospadają. :D
W tym wpisie pominęłam jeszcze takie oczywistości jak jakiś żel pod prysznic malutki, dezodorant, szczotkę do włosów i balsam do ust :D Ale to w sumie mniej interesujące rzeczy :)

Jak Wam się podoba taki przegląd kosmetyczki? :) 

Pozdrawiam, 
Fabryczna :)
P.S Jak napisałam wcześniej, nie ma mnie i wracam 28 sierpnia, na wszelkie pytania itd odpowiem później albo jak złapię internet :D

wtorek, 12 stycznia 2016

Kosmetyczni ulubieńcy 2015 roku ---> kolorówka

Heeej! :)
Rok 2015 skończył się kilka dni temu, więc aby go podsumować przez styczeń mam w planach dodać wpisy, które zawierałyby różne zestawienia/rankingi związane z kosmetykami, książkami, filmami, muzyką czy po prostu wydarzeniami z mojego życia. :) Mam nadzieję, że się wyrobię, a dzisiaj zapraszam Was do zapoznania się z moimi hitami z kolorówki.  :)
W 2015 roku w porównaniu do 2014 sięgnęłam po więcej produktów z paru przyczyn. Pewnie główną, taką najważniejszą, było wesele, gdzie mogłam trochę zaszaleć i dzięki temu w mojej kosmetyczce zagościłam wiele produktów. :D Przede wszystkim chciałam zadbać o podkreślenie brwi. Z początku używałam cieni Catrice (dalej po nie sięgam, ale zdecydowanie rzadziej), lecz w październiku przerzuciłam się na sławną kredkę do brwi z tej samej firmy w kolorze 030 Brow-n-eyed. Jest genialna! Szybko i dość łatwo mogę nadać kolor i jakiś kształt swoim brwiom (nie jestem mistrzem), które naturalne są dość długie, ale jednocześnie mają pojedyncze luki, gdzie przydałoby się dorysować co nieco. Kolor jest idealny, a jej cena wcale nie zwala z nóg. :D Za swoją zapłaciłam 10 zł w promocji. :)
Skoro mamy już podkreślone brwi to warto by coś zrobić z rzęsami, które w moim przypadku są krótkie, lecz ciemne (brązowe w zasadzie :D Czarny to nie jest), ale co jakiś czas zdarzają się pewne "ubytki", przerwy. W 2015 roku moje serce podbił tusz L'oreal Volume Milion Lashes So Couture, o którym pisałam tutaj. Efekt u mnie nie jest jakiś spektakularny, ale od tego typu produktów oczekuję dobrego rozdzielenia rzęs i w miarę naturalnego wyglądu, a nie teatralnego efektu czy owadzich nóżek. Ważne też, by cały dzień "siedział" na rzęsach, nigdzie się nie osypywał czy odbijał. Ten spełnia wszystkie te warunki, więc bardzo się polubiliśmy, choć od niedawna używam czegoś innego, co może go zdetronizować, ale na razie ciiii. :D
P.S Jeśli chodzi o cienie to namiętnie używam dwóch gagatków z Inglota - cielistego oraz tzw. kawy z mlekiem.
Od kiedy pamiętam pod oczami zawsze miałam widoczne zasinienia i żyłki, które z czasem postanowiłam zakrywać korektorem pod oczy, choć zdarzają się dni, kiedy tego nie robię (bo czasami jest dobrze! :D). Przez chyba cały rok non-stop używałam Maybelline Affinitone nr 2 - kremowy, średnio kryjący i przede wszystkim niezbyt ciężki korektor. :) Nie zbiera się w jakiś pustych załamaniach, nie ciemnieje, po prostu ideał. :) Fakt faktem, jak już wspomniałam, nie kryje super ekstra, ale na moje potrzeby jest wystarczający. :) Aż wstyd, ze jeszcze nie robiłam jego recenzji, skoro zużywam już 2 opakowanie. :D
 W tym roku znalazłam chyba swój puder idealny nr2. :D Jak wiecie do tej pory uwielbiałam używać matującego pudru Sensique, lecz na którejś rossmannowej promocji sięgnęłam po Manhattan Clearface compact powder i przepadłam. To coś jak ulepszona wersja Sensique, bo przede wszystkim zapewnia minimalne krycie, które wystarcza na ujednolicenie kolorytu skóry. :) Mat trzyma przyzwoicie i nie ciemnieje. :) Nie daje też efektu płaskiego matu, wygląda całkiem naturalnie, lecz jest minimalnie bardziej widoczny od Sensique. ;)
 Kolejnym pudrem, który genialnie sprawdza się na różne imprezy czy ważniejsze wyjścia jest Pierre Rene i jego puder ryżowy. Kupiłam go z polecenia Joko i jestem oczarowana! Nigdy nic nie zapewniało matu na twarzy tak długo, jak ten produkt,a dodatkowo świetnie przedłuża trwałość podkładu czy innych produktów, które nakładałam wcześniej. Nie wiem, czy przy dłuższym używaniu  nie wysuszałby cery, ale ja go traktuję jako kosmetyk do zadań specjalnych. Dzięki Joko za polecenie! :D
 Dobra, mamy korektor, puder to i podkład by się przydał. Latem często sięgałam po Rimmel Lasting Finish Nude, lecz na jesień, zimę chciałam coś bardziej nawilżającego i mniej kryjącego. Po przeczytaniu wielu pochlebnych opinii w listopadzie postanowiłam "szarpnąć się" (:D) na Bourjois Healthy Mix w kolorze 51 i stwierdzam, że to najlepszy wybór, jakiego mogłam dokonać! :D Kolor idealny, krycie takie jak oczekiwałam, czyli normalne w kierunku słabego, lecz dla mnie wystarczające. :) Dodatkowo, na co liczyłam najbardziej, podkład lekko nawilża i nie podkreśla suchych skórek (przynajmniej na razie). Z takich mniej ważnych rzeczy muszę koniecznie wspomnieć o pięknym zapachu :D
 A teraz czas na moją ULUBIONĄ część kolorówki, czyli USTA! W tym roku ograniczyłam się do wyboru TYLKO TOP TOP 2, aby zbytnio nie przedłużać, a i późno się robi (poniedziałek, 22:30 :D).
Latem maniakalnie używałam kredek do ust z Bourjois w dwóch kolorach - 03 Orange Punch oraz Fuchsia Libre. Ta pierwsza idealnie sprawdzała się na co dzień, ale po fuksję równie chętnie sięgałam. :) Żadna z nich nie wysuszała ust, fuksja trzyma się minimalnie dłużej ze względu na swój wyrazistszy kolor. :) Więcej możecie poczytać o nich tutaj.
Kolejnym moim hitem z tej kategorii zostały matowe pomadki z Golden Rose. Posiadam dwa kolory: 02, który otrzymałam w zeszłe Święta od Fram (:*) oraz 12, który kupiłam na początku grudnia z myślą o okresie bożonarodzeniowym. :) Czym te szminki mnie urzekły? Przede wszystkim są niezwykle kremowe i genialnie suną po ustach. Bardzo komfortowo się je nosi, nie wylewają się poza kontur ust. Wytrzymują względnie długo i równomiernie się zjadają. Chyba przygotuję dla Was ich dokładniejszą recenzję, bo zakochałam się w tych kolorach i samych pomadkach - przede wszystkim hit zimy! :D

I tak oto przedstawiłam Wam  moje kolorówkowe hity 2015 roku, których było naprawdę bardzo dużo. Pielęgnacja zapowiada się na jeszcze obszerniejszą, ale postaram się również ograniczyć do top-topu, by Was nie zanudzić przypadkiem. :P
Czy znacie któryś z tych kosmetyków? Czy Wasze opinie pokrywają się z moim czy może wręcz przeciwnie - to dla Was kompletne niewypały? :) 
Pozdrawiam późną porą,
Fabryczna :D

wtorek, 18 sierpnia 2015

L'oreal Volume Milion Lashes So Couture - recenzja. :)

Czeeeść! :))
Muszę się Wam na coś poskarżyć. :D 4 dni temu pomalowałam paznokcie (KLIK) i niestety lakier Golden Rose następnego dna już był delikatnie starty, a wczoraj częściowo odpadł z paznokcia. Jestem trochę zaskoczona, bo lakiery tej marki zawsze dobrze się trzymają, a ten kolor robi problemy. :( Szkoda, bo jest naprawdę ładny, więc będzie się nadawał tylko na jakieś jedno-dwudniowe wybryki. :D
Dzisiaj mam dla Was recenzję tuszu do rzęs, który bardzo sobie upodobałam, a to nie jest zbyt łatwe przy moich biednych, małych rzęsach. Kiedyś tam, dawno, dawno temu miałam okazję używać podstawowej wersji Volume Milion Lashes od L'oreal i bardzo mi się spodobał, więc przy okazji rosmannowej promocji i z okazji świąt postanowiłam sprawić sobie wersję So Couture. Co mnie w nim tak urzekło? :)
Opakowanie jest bardzo ładne, fioletowo-złote z literami, które mimo intensywnej eksploatacji nie zdrapały się (wielki plus!). Z tyłu pokazane jest, jak wygląda szczoteczka, co teoretycznie ma pomóc w uniknięciu otwierania opakowania (ale i tak wiadomo, jak to wygląda w rzeczywistości :P) w drogeriach. Tusz można spokojnie postawi gdzieś w toaletce np. na blacie, bo dzięki płaskiemu dołowi nic się nie przewraca.
Ta wersja wyróżnia się na tle pozostałych wersji Volume Milion Lashes tym, że według producenta pachnie czekoladą i to prawda! Może to nie jest taka czekolada, jaką możemy spotkać w innych kosmetykach, ale zapach na pewno jest słodki i lekko kakaowy. Czuć go podczas malowania rzęs, ale szybko się ulatnia. :)
Wygląd szczoteczki mi osobiście bardzo odpowiada. Jest silikonowa, elastyczna, zwężana ku dołowi z niedużymi włoskami równej długości. W porównaniu do oka wypada dobrze, nie jest jakaś ogromna, ale do najmniejszych też nie należy. ;) Czasami zdarza mi się delikatnie pobrudzić górną powiekę, ale wystarczy suchy patyczek kosmetyczny, chwila moment i już nie ma czarnych kropek. :)
1 zdjęcie - nic (mam dość spore ubytki na prawym oku, lewe zawsze wygląda ładniej :D,  2 i 3 zdjęcie - 1 warstwa

Ale zapach, szczoteczka czy opakowanie nic nie poradzą, gdy efekt bywa marny. Na szczęściu tutaj tego nie ma, rzęsy po pomalowaniu wyglądają naprawdę dobrze! Sama nie wymagam też od tuszu nie wiadomo czego, nie potrzebuję efektu sztucznych rzęs, ale z drugiej strony te rzęsy mają być widoczne. :D So Couture ładnie rozdziela rzęsy i je wydłuża, nie zauważyłam za to pogrubienia. Wysycha w miarę szybko, więc można po chwili malować drugą warstwę. :) Myślę, że trzy warstwy to maksimum, ja najczęściej poprzestaję na jednej, czasem na dwóch.
Czerń jest taka, jaka powinna być, czyli czarna czarna, a nie czarna wyblakła. :D Rzęsy po pomalowaniu nie są sztywne.
Trwałość tuszu to coś zaskakującego, bo nigdzie na opakowaniu nie ma napisane, że jest to produkt wodoodporny, a jednak tak się właśnie dzieje. Niestraszny mu deszcz czy łzawienie oczu, spokojnie wytrzymuje cały dzień na rzęsach bez odbijania się czy osypywania. Nie wiem, jak sprawuje się na dolnych rzęsach, bo ich nie maluję. ;)
1 zdjęcie - 2 warstwy, 2 zdjęcie - 3 warstwy+dolne
Zapomniałam wspomnieć o jego konsystencji. Początkowo jest dość mokry i w związku z tym problematyczny, ale po upływie 2-3 tygodni sytuacja się poprawia i produkt spisuje się idealnie (swój egzemplarz otworzyłam pod koniec maja). :))
L'oreal Volume Milion Lashes So Couture nie należy do najtańszych - kosztuje około 60 zł w drogeriach stacjonarnych, ale warto pamiętać, że w internecie możecie go dostać nawet i do 30 zł taniej. Jeśli jednak wolicie zakupy stacjonarne to warto poczekać do jakiś większych promocji. :) Ja od siebie tusz gorąco polecam i myślę, że warto się na niego skusić. Aktualnie to mój ulubiony tego typu kosmetyk i nie wyobrażam sobie jego zmiany, natomiast w zapasie mam jeszcze dwa tusze, które zużyję i z powrotem wrócę do tego ulubieńca. :)

Jakie tusze należą do Waszych ulubionych? 
Pozdrawiam, 
Fabryczna :)

środa, 10 lipca 2013

Jednak szampony L'Oreala nie są dla mnie...

Cześć! 
Witam was w kolejny letni dzień. Jak dobrze mieć wakacje. :D Ale dzisiaj będzie coś mniej wesołego. Pamiętacie jak zawsze skarżyłam się na szampon z L'Oreala z serii Elseve do włosów przetłuszczających się? Dzisiaj przyszedł dzień jego sądu ostatecznego. Jeśli jesteście ciekawe, czemu tak dokładnie go nienawidzę to zostańcie ze mną. :)
Tradycyjnie zacznę od opakowania. Plastikowa, przezroczysta (można kontrolować ilość produktu w środku) butelka o pojemności 400 ml. Plastik jest miękki, bez problemu można zużyć kosmetyk do końca. Nie przewraca się jeśli postawimy go "na głowie". Otwór jest dobry, nie wylewa się na rękę zbyt wiele produktu. Klapka nie połamała mi się, więc jest git, a uprzedzam, że butelek pod prysznicem nie 
oszczędzam - tu łupnie, tam łupnie.  Pachnie dość świeżo, zapach utrzymuje się jeszcze po umyciu włosów. Płyn jest bezbarwny i taki rzadko-gęstny.
Przejdźmy do działania, które jest po prostu badziewne. Po pierwsze, szampon wywołał u mnie łupież, którego na szczęście się już pozbyłam. Po drugie, szybko przetłuszczały mi się włosy po nim. Po trzecie, podrażnił mi skórę głowy, miałam po prostu na niej strupy :/ A mało, który szampon uczula mnie AŻ tak.
Ale nie plątał mi włosów. 
Wydajność normalna jak to u mnie. Starczył na niecałe 2 miesiące stosowania z małymi przerwami. Włosy myłam tym szamponem 3 razy w tygodniu lub częściej. Kosztuje około 16 zł. Produkt ogólnodostępny, który nie zasługuje na ponowny zakup, a tym bardziej na polecenie. Po prostu się u mnie nie sprawdził. Popełniłam drugi raz ten sam błąd - wcześniej też kupiłam szampon tej firmy i również zadowolona nie byłam. No cóż, oby nie do trzech razy sztuka...
A wy macie takie jakieś buble szamponowe? Podzielcie się spostrzeżeniami :) 
Pozdrawiam, Fabryczna :*
P.S Zapraszam do głosowania w ankiecie, która jest po prawej stronie bloga.

sobota, 9 lutego 2013

Krótki i mały wypad do Rossmann'a

Hey, witam wszystkich. Staram się nadrobić jak mogę te wszystkie dni nieodzywania się, ale jeszcze czeka mnie konkurs z matematyki, więc liczę zadań tyle, ile mogę. Jednak w wolnym czasie siadam do komputera, obrabiam zdjęcia i pisze notki, tak jak ta teraz :) Mam nadzieję, że przypadną Wam do gustu :)

Etykiety

-40% -49% #100happydays 20 twarzy... AA akcja Alterra Alverde ankieta astor Avon Babydream back to school Balea bardzo dobry Bath&Body Works baza pod cienie baza pod makijaż baza pod tusz BeautyBlender Bell Benefit Biedronka Bielenda Biolaven Organic Bioliq Biotanic bitwa Blistex blogerka kosmetyczna błyszczyki Boti Bourjois Boże Narodzenie bubel bzdety CandA Carmex Catrice Cetaphil cienie do powiek cień w kremie Cleanic Color Tattoo coś innego Czas Żniw Cztery Pory roku Czytelniczy zakamarek książkowy debiut demakijaż denko Dermika deser dłonie DM Dove dwufazowiec dzieciństwo Dzień babci i dziadka Dzień Dziecka ekobieca ekstrakt z banana emulsja EOS Epikbox Essence Eveline Evree Facebook Farmona FC Bayern film filmiki Fusswohl Garnier gazetka gąbeczka do makijażu genialny Gliceryna Golden Rose Green Pharmacy Hakuro HandM Healthy Mix hebe hydrolizat keratyny Hypoallergenic I<3Makeup idealny na lato informacja Inglot inne inne blogi Isana jedzenie Joannna John Green Joko kakao Kamill kamuflaż kino Kobo kolorówka korektor kosmetyczka kotek kredka do ust krem do rąk krem do stóp krem do twarzy krem pod oczy krzywe paznokcie lepiej nie patrzeć książka książka czy film kultura KWC L'biotica l'oreal lakier do paznokci Lirene lista lotion Lovely małe co nieco małe informacje Manhattan Marion maseczka masełka maska maska własnej roboty masło maxfactor Maybelline mgiełki Mikołajki mini-recenzje minti shop. Zoeva Miss Selene Miss Sporty Mizon mleczko pszczele Montagne Jeunesse mój pierwszy raz mus do ciała muzyka My Secret nagrody najlepsi z najlepszych Nakręćmy się na wiosnę Natura Natura Siberica nic Niebanalne podsumowanie Nivea nowa kolekcja nowe książki nowy wygląd o mnie odkrycie roku odżywka odżywka do rzęs odżywka w sprayu olejek olejek do włosów ołtfit Organic Shop Organique Oriflame Original Source Orly Orsay OSZUSTKA P2 Pantene paznokcie Paznokciowy Team peeling Pepco Perfecta pędzle pianka do mycia ciała piaskowy pielęgnacja pielęgnacja twarzy pielęgnacja włosów Pierre Rene Pilomax płyn micelarny po raz drugi Podaruj Paczkę podkład podsumowanie pomadka porównanie postanowienie powitanie Poznaj Fabryczną! prawie debiut prezent promocja promocje przesyłki puder recenzja recenzja książki rimmel Rival de Loop Rossmann rozdanie rozświetlacz różne sally hansen Samantha Shannon saszetka Schauma Sekret Urody Sensique Serum siemię lniane słodycze Soraya stopy Super-Pharm Synergen szablon szampon szminka Święta Tag taka radość że hoho tanie a dobre The Body Shop The Sims 4 The Versatile Blogger Tkmaxx Tołpa ToniandGuy tonik tort tusz do rzęs Tutti Frutti twarz ubrania ulubieńcy roku ulubiona książka ulubione blogi ulubiony produkt Under20 urodziny Wet N Wild Wibo włosowe zdjęcia włosy wow zdążyłam na czas wszystko co lubię wycofywane produkty wygrana wyniki wysuszacz do paznokci/lakieru wyzwanie wzorek Yoskine YouTube Yves Rocher z życia wzięte zabawy zakupy zapowiedź zdobienie zestawienie Ziaja Zoeva żel do mycia twarzy żel pod prysznic życzenia
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka