Dziękuję wszystkim za życzenie mi udanej podróży, która była naprawdę wspaniała, ale więcej na ten temat znajdziecie w Niebanalnym podsumowaniu, bo jakby nie patrzeć za 4 dni kończy się luty (i ferie).
Pozostając nadal w tematyce twarzowo-pielęgnacyjnej powstał post o słynnym już płynie micelarnym 3w1 od Garniera. Czy tym razem niewinny róż nadal jest taki niewinny czy może w środku znalazłam napój diabła/eliksir czarnoksiężnika/wiedźmy?
Ogromna (400 ml), plastikowa i ciężka butla na pewno na pierwszy rzut oka nie zachwyci osób, które często podróżują. Też miałam na samym początku z tym problem, ale znalazłam gdzieś w czeluściach mojej szafki 100ml butelkę i postanowiłam przelewać do niej płyn, gdy tylko się skończy. Dzięki temu w szafce z kosmetykami do codziennej pielęgnacji twarzy panuje większy porządek (nie zasłania mi widoku ten olbrzym) jak również podróżna kosmetyczka waży trochę mniej. :)
Producent pomyślał na szczęście o posiadaczkach długich paznokci, bo otwarcie zostało wyprofilowane tak, żeby nie było trzeba nie wiadomo jak kombinować przy otwieraniu (jak z paletami Inglota, tych z lusterkiem - ile razy ułamałam sobie kawałek paznokcia lub zdrapałam lakier). Otwarcie jest szczelne, nic się nie wylewa i ma odpowiednią wielkość. ;)
Producent sugeruje na opakowaniu, że produkt jest bezzapachowy oraz odpowiedni dla skóry wrażliwej. Tego drugiego niestety nie mogłam sprawdzić na własnej twarzy.
Na opakowaniu widnieje spory, różowy napis, który obwieszcza wszystkim klientkom drogerii, że oto właśnie przed nimi stoi super ekstra płyn 3w1! Do tego typu zapewnień podchodzę bardzo sceptycznie, bo jak coś może wykonywać tyle zadań na raz? Jeśli coś jest do wszystkiego to najczęściej jest do niczego. Na szczęście producent nie zaszalał z zadaniami produktu, co wyszło mu na dobre.
Płyn ma usuwać makijaż, oczyszczać i koić skórę. O ile przy pierwszych dwóch warunkach z czystym sumieniem mogę postawić haczyk, tak nie zauważyłam spełnienia ostatniej obietnicy. Wszystko dobrze się zmywało i nic więcej, żadnego ukojenia skóry nie zauważyłam, ale też nie podrażnił mi twarzy czy oczu, więc nadaje się do zmywania tuszu do rzęs czy cieni. Po przemyciu twarzy po kilku sekundach wchłania się w skórę nie pozostawiając po sobie uczucia ściągnięcia. :)
Postanowiłam zrobić mały test, który pokazuje jak produkt zmywał poszczególne kosmetyki kolorowe. Od lewej znajduje się cień w kremie z Maybelline, cień Catrice, róz Paese, znów cień w kremie Maybelline, kredka Max Factor, kamuflaż Catrice, pomadka Rimmela oraz Essence i tint Bell.
Pierwsze zdjęcie od góry przedstawia produkty świeżo nałożone, potem kolejno po jednym przetarciu wacikiem (tylko pół ręki, żebyście miały porównanie), dwóch i trzech (cała ręka). Jak widać tint z Bell (akurat to mnie wcale nie dziwi) nadal jest mocno widoczny. Dostrzec jeszcze można pozostałości pomadek oraz kamuflaża z Catrice. Według mnie płyn micelarny spisał się naprawdę bardzo dobrze. :)
Ta duża butla ma według producenta starczać na 200 zastosowań. Nie liczę tego, ale na pewno starczy mi na bardzo długi czas. Jego regularna cena to około 18 zł, ale warto czekać na promocję, bo wtedy można go kupić nawet za 12-13 zł. :) Dostępny w chyba wszystkich drogeriach i niektórych supermarketach. Aktualnie mój ulubiony płyn do demakijażu i raczej nie zamienię go na lepszy model. :)
Siedzę tak teraz z wyschniętymi już włosami i szlag mnie trafia jak nieregularnie się kręcą. Partia najbardziej widoczna beznadziejnie wygląda, skręt nijaki, suche jakieś, ale te z tyłu prezentują się ekstra! Są nawet miękkie i mocno zakręcone, choć akurat te z tyłu zawsze pięknie się prezentują czymkolwiek bym ich nie umyła. Czyżbym miała dwa rodzaje włosów? :D
Pozdrawiam,
Fabryczna :)
Tint Bell rządzi :D Mam dwie butle w zapasie ale czekają na swoją kolej :)
OdpowiedzUsuńTint jest nie do pokonania. Trzeba mocno szorować wodą z mydłem, a i nie zawsze schodzi :D
UsuńTez mam ta ogromna butlę, na której se łamie paznokcie i zdrapuję lakier, ale sam płyn póki o jest ok ;))
OdpowiedzUsuńNie, mi akurat nic się nie zdrapuje przy otwieraniu :)
UsuńJu chyba wszyscy mieli tego micelka oprócz mnie tak mi się wydaje :D Muszę i ja go w końcu wypróbować :)
OdpowiedzUsuńja nie miałam jeszcze:)
Usuńja nie miałam :) i mimo zachęceń nie zmaierzam. Niestety Garnier nie jest mi prztjazny i raczej go unikam :)
UsuńRównież nie miałam :)
UsuńNa pewno jeszcze kilka osób się znajdzie :)
UsuńJA do demakijażu używam niezawodnej ziaji :D
OdpowiedzUsuńDwufazówki z Ziai nie polubiłam, płyn jest lepszy? :D
Usuńmuszę chyba kupić wreszcie. ale jakoś póki Ziaja i żel do twarzy mi się sprawdzają to nigdy mi nie po drodze po coś innego
OdpowiedzUsuńKolejna osoba zadowolona z Ziai :D
Usuńmnie się właśnie kończy:( a bardzo go polubiłam!
OdpowiedzUsuńNa początku marca będzie w promocji w Rossmannie :))
UsuńMój ulubiony płyn micelarny jak do tej pory :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńU mnie też się sprawdza :)
OdpowiedzUsuńTo świetnie. :)
UsuńMiałam ten płyn i był w sumie ok :)
OdpowiedzUsuńCzyli są lepsze płyny czy po prostu nie znalazłaś jeszcze swojego ulubieńca? :)
UsuńGdy zacznę znów używać płynów micelarnych, to ten zakupię jako pierwszy :D
OdpowiedzUsuńAktualnie czego używasz? ;)
UsuńJest na mojej liście 'do wypróbowania' także prędzej czy później kupię :)
OdpowiedzUsuńteraz mam ziaje - właśnie, jaką to ziaje miałyśmy co ani tobie ani mi sie nie podobała dwufaza? bo mam teraz płyn i jest całkiem okej :D
Tak, to dwufaza była - bleeee. :D Nie wiem, czy nie miałabym obaw przed tym płynem - ma taką samą butelkę ja dwufaza? :D
UsuńJa nie używam micelków, demiakijaż robię mleczkiem, a potem myję buźkę mydełkiem lub żelem. Ale powiem Ci że przeczytałam z ciekawością, ładnie go opisałaś. Nie wiedziałam nawet, że on ma taką sporą butlę. I fajnie, że nie łamie paznokci (Ty łamiesz na Inglocie ja na paletkach Sleeka)
OdpowiedzUsuńCo do włosów nie mam zielonego pojęcia!
Ale czekam na niebanalne podsumowanie :D
Dziękuję za komplement ^^
UsuńNa Sleeku nie zdążyłam jeszcze połamać, bo za rzadko go używam (na wyjazdy nie biorę, bo Inglot najczęściej mi wystarcza).
Zaraz będę pisać, pewnie pojawi się w pierwszym tygodniu marca (oby!). :))
miałam go i mnie podrażnił
OdpowiedzUsuńOjej. :(
UsuńNie mialam, ale kusi mnie, bo juz wiele dobrego sie o nim naczytalam :) Bardzo fajny pomysl z przelaniem do mniejszej buteleczki, faktycznie taki olbrzym moze byc problematyczny ;)
OdpowiedzUsuńCiesz sie, ze tylne wlosy super sie prezentuja i nie narzekaj ;D Tak na serio, faktycznie moga miec rozna porowatosc ;)
Fajnie, fajnie, ale już zastanawiam się, co ja mam zrobić u fryzjera. :D Niektóre włosy są bardzo króciutkie (efekt obcięcia części włosów samemu w wieku 6 lat :D), a drugie dłuuugie. Chyba nigdy nie uzyskam efektu równych włosów. :D
Usuńfaktycznie wieeeelka flaszka, tym lepiej, że jjesteś z niego zadowolona:D
OdpowiedzUsuńbuziaki ogromne
:*:*:*
Jakby mi nie "przypasował" to nie wiem, co bym zrobiła z tak wielką butlą. :D
UsuńMój ulubieniec roku 2014! Ale idzie u mnie hektolitrami :o
OdpowiedzUsuńNajlepiej cały baniak kupić. :D
UsuńPod względem działania - bardzo lubię ten płyn. Dobrze radzi sobie z usuwaniem makijażu, nie podrażnia skóry i oczu. Jednak jego wydajność, jak dla mnie, jest koszmarna... Skończyłam go w takim samym tempie jak produkt w buteleczce o pojemności mniejszej o połowę :/
OdpowiedzUsuńNie miałam nigdy tego płynu, ale wygląda uroczo :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że nie okazał się bublem bo za cenę promocyjną warto po niego sięgnąć
Ps ja też czasem mam wrażenie, że mam 2 różne typy włosów :D z tym, że u mnie to podział na zewnętrzną ładną część i wewnętrzną suchą;/
Kolejny ciekawy produkt na marcowa listę zakupów. :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten płyn, nie podrażnia i dobrze radzi sobie ze zmywaniem :)
OdpowiedzUsuńMam chęć wypróbować dwie nowe wersje - jestem ciekawa, czy równie dobrze się spiszą ;)
Kto wie, może kiedyś zdradzę ukochaną Biodermę i skuszę się na Garniera ;)
OdpowiedzUsuńja mam chyba już 5 buteleczkę tego płynu. uwielbiaaaaaam! :)
OdpowiedzUsuńMuszę go koniecznie wypróbować :) Miałam wersję zieloną i byłam bardzo zadowolona, ale ten różowy jest ponoć jeszcze lepszy :)
OdpowiedzUsuńPosiadam już kolejną butelkę, kupiłam pierwszy raz w Biedronce 3 opakowania, teraz jedno w Netto(za 13,99zł). Mogę polecić, u mnie się sprawdza :)
OdpowiedzUsuńMiałam ten płyn i dobrze wspominam, a teraz pokusiłam się o zakup wersji zielonej - przeznaczonej do skóry mieszanej i normalnej. Niestety zawiera on alkohol i żałuję, że nie spojrzałam na to przed zakupem.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Z tego co widzę skład różni się dodatkiem alkoholu w wersji zielonej (po glicerynie) i innymi ilościami kolejnych składników. Szału na tym polu producent niestety nie popełnił...
OdpowiedzUsuń