Obiecuję sobie, że już nigdy, PRZENIGDY nie nałożę czegoś na ryjek nie czytając wcześniej składu. Przed nałożeniem tej maseczki "przeleciałam" wzrokiem po INCI i uznałam, że właściwie nie ma tego, czego nienawidzę. No dobra, to nakładamy Yves Rocher podwójną maseczkę przywracającą blask.
2 saszetki po 6 ml. Niestety, nie mają takiego "wcięcia" do otwierania i raczej potrzebne jest tutaj użycie nożyczek. Ogólnie szata graficzna jest ładna, nie "napaćkana".
Zaczynamy od peelingu, gdzie już na starcie jest go za dużo. Na opakowaniu jak wół stoi napis " JEDNORAZOWA maseczka". No kurde, ale ta ilość to na pewno nie jest taka jaka powinna być. Sam w sobie peeling nie jest zachwycający. Nie ma wielu drobinek, nie jest ostry, właściwie nie zdziera. Ot, taki tam bubelek. Jako ciekawostkę dodam, że właściwie nieźle smakuje :D (efekt pomazania sobie ust peelingiem przez zupełny przypadek :D).
Natomiast maska ma fajną, żelową konsystencję i niezły zapach. Coś jak morze i do tego trawa. (Wiem, jestem mistrzem opisywania zapachów :P). Producent nakazuje ją zdjąć po 5 minutach chusteczką. Zdziwiłam się, czemu tak krótko, ale teraz już wiem dlaczego... Otóż po nałożeniu maski twarz zaczęła delikatnie szczypać, aby potem zamienić się w pieczenie skory (głównie policzki). Przerażona zerknęłam na skład... I co tam widzę? ALCOHOL DENAT. na 5 miejscu! Co z tego, że na 3 jest Urea (chwała im za to). To i tak piecze niesamowicie, i do tego zaczyna ściągać skórę. Okropność! Zmyłam po 5 minutach, chwila zaczerwienienia twarzy, a potem wszystko wróciło na swoje miejsce.
Jakiś spektakularnych efektów nie zauważylam. Maseczka na pewno nie przywróciła blasku (no chyba, że czerwoności :P). Może trochę nawilżyła, ale to nic wielkiego. Na stronie YR znalazłam informację, że kosztuje 4,90 zł. Niedużo, ale nigdy WIĘCEJ! :D TUTAJ macie informację o niej.
Pozdrawiam, Fabryczna :*
Szkoda, że się tak niefajnie "nacięłaś" :( Lepiej jednak czytać składy, bo potem tak to się niestety kończy- nie raz się przekonałam na własnej skórze (i to dosłownie na skórze :D ).
OdpowiedzUsuńOstatnio u Siebie też opisywałam produkt który na drugim miejscu w składzie ma alcohol denat , ale obyło się bez pieczenia skóry u mnie.
OdpowiedzUsuńooo warto jednak czytać skład;)
OdpowiedzUsuńNa 5 miejscu to jeszcze nie tak źle, choć i tak wysoko :P
OdpowiedzUsuńJa nie zauważyłam w siebie takiego działania, ale to też zależy od skóry :P
UsuńPechowo, że Cię podrażniła :(
OdpowiedzUsuńKiedyś w ogóle nie czytałam składów. Teraz pierwsze co robię w sklepie to go czytam:)
OdpowiedzUsuńmnie alko w składzie nie przeszkadza, moja buzia nawet się trochę ogarnia ;>
OdpowiedzUsuńParafina w składzie peelingu skutecznie mnie odstrasza :(
OdpowiedzUsuńJa właśnie zawsze staram się zwracać uwagę na skład :)
Ja raz spotkałam się z alcohol denat na 2 miejscu i od tamtego czasu czytam skład.
OdpowiedzUsuńno to rzeczywiście, alkohol strzał w kolano.. jak można to dodawać do kosmetyków nawilżających? ;c
OdpowiedzUsuńOjojoj, dobrze, że "tylko" na zaczerwienieniu się skończyło.
OdpowiedzUsuńJa ostatnio nacięłam się na maseczkę Noni Care, skóra zareagowała podobnie, jak Twoja. Od tej pory jakoś nie mam chęci na nakładanie ich na twarz :/
Taki tam bubelek mówisz? :DD No nie ciekawie :( Za taką cenę i działanie to dziękujemy panu :D
OdpowiedzUsuńJak tyle? Ile? ;D Tylko 2 pokazywałam na blogasku chyba no dobra 3 a jeszcze kilka miałam w swojej kolekcji - co najmniej 2 inne bo jeszcze pare mam już takich ze 2 kupiłam taką jak wcześniej miałam :D A skąd? Z Avonu :D A tak na poważnie - koleżanki siostry (miałam pisać siostry koleżanki) są konsultantkami więc sobie z siostrą kupujemy u nich :)
UsuńPs. Jak nie będziesz mi odp. to na serio się fochnę :D
Dziwne... :P Nienawidzę alkoholu w maseczkach, zawsze przez niego płaczę :(
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam tej maseczki , ale faktycznie lepiej po nią nie sięgać w takim wypadku ;/
OdpowiedzUsuńBuziaki
ulala... nie miałam tej maseczki i na pewno nie będę miała ;)
OdpowiedzUsuńnie mam chęci na tą maskę choć lubię maseczki bardzo:)
OdpowiedzUsuńJa lubię maseczki z Marion, są tanie i nigdy nic dziwnego nie zrobiły z moją skórą :P
OdpowiedzUsuńehh, szkoda, że taki niewypał :/
OdpowiedzUsuńo Boziu, a po co niby ten denaturat do maseczki nakładli?? niespełna rozumu oni czy jak? zapamiętam, żeby jej nie brać - po raz kolejny sprawdza się teoria, że YR ma tyle samo świetnych kosmetyków co bubli. zabawa z nimi zawsze ma w sobie nutkę ryzyka :P
OdpowiedzUsuńNo ciekawi mnie to smakowanie :) Ale chyba jednak się na niego nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńszkoda, że maseczka jest niewypałem..
OdpowiedzUsuńOj, nie fajnie z tym szczypaniem. Nie miałam nigdy maseczek z YR.
OdpowiedzUsuńNo zdarza się, ja ostatnio też w ten mądry sposób zakupiłam tonik i nie bardzo wiem czy mam go dalej używać. :]
Niefajnie ;/
OdpowiedzUsuńbędę się od niej trzymać z daleka
OdpowiedzUsuńSzkoda że tak Cie urządziło :/ ja też nie czytam składów ale żadna maseczka mi tak nie zrobiła (jak na razie)
OdpowiedzUsuńMam gdzieś tą saszetkę w szufladzie..
OdpowiedzUsuńAlcohol denat w maseczce nawilżającej? Paradoks.
OdpowiedzUsuńWież fabryczna inspiruje mnie twój baner który masz na blogu jest on słodki
OdpowiedzUsuńUu troszkę porażka patrząc na markę..
OdpowiedzUsuńbo to powinno być tak, że skład jest w przodu opakowania, a nie z tyłu :P
OdpowiedzUsuńczyli jednym słowem, także poszukujesz dalej:P ja niestety też nie znalazłam tej idealnej:(:)
OdpowiedzUsuńBardzo nie lubię jak mnie buzia piecze od maseczek. Ja tak naprawdę przez wiele lat nie zwracałam uwagi na składy kosmetyków, do momentu kiedy zaczęłam czytać blogi. Teraz bardziej na to uważam, ale zdarza się, że nie spojrzę i wykwita mi coś na twarzy :(
OdpowiedzUsuńNie znam tej maseczki..
OdpowiedzUsuńNie miałam tej maseczki, ale widzę, że muszę zacząć zwracać większą uwagę na składy :)
OdpowiedzUsuńjako maseczek używam naturalnych glinek, są dla mnie najlepsze. :)
OdpowiedzUsuńoooo niedobrze, że tak się zachowała - mam ją w swoich zapasach i teraz boję się jej użyć
OdpowiedzUsuńuu ;/ szkoda że się nie sprawdziła .
OdpowiedzUsuńteż ją miałam, jest średnia, ale ty to nic ja kupiłam maseczkę, która się okazała, że jest dla mężczyzn:D leży i nikt jej nie chce....
OdpowiedzUsuńO kurde, ale jaja.
OdpowiedzUsuńO matko, nigdy tego nie kupię. A peelingu było tak dużo, żebyś miała co jest podczas zabiegu :P
OdpowiedzUsuńod której bluzki kochana?
OdpowiedzUsuńU mnie na szczęście takie skutki uboczne nie wystąpiły... Ale maska nie pozwala na kolana. Widzialaś, że mamy w Grudziądzu dostęp do kosmetyków Balea? Pisałam w którejś notce. Ale w razie gdybyś miała ochotę sie dowiedzieć gdzie dokładnie, to napisz do mnie. Babka ostatnio dowiozła kilka odżywki i nowe żele :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, A
ojj tak to juz bywa jak nie przejrzy sie dokladnie skaldu, to tak samo jak bylo z szamponem do wlosow w moim przypadku - pisalam na blogu u siebie o tym :)- po ktorym nabawilam sie strupow swedzenia,skory. Jesli chdozi o ilosc maseczki, peelingu czesto producent daje wiecej bo czesto jako twarz liczy sie takze szyje i dekold :), albo mozna uzyc na 2 razy
OdpowiedzUsuńObok Śniadeckich 2 jest taki blaszany sklep z monopolowym Borysem i z drugiej jego strony sa 3 sklepy. W środkowym jest sklep z chemią ńiemicką :) ceny szmpony do 7zl, zele tez.
OdpowiedzUsuń