Dzisiaj niełatwa recenzja - pora wydać osąd produktom, które są mocno, mocno średnie. Dostałam je od Lipstick and Kids, u której niezbyt dobrze się sprawdziły, o czym możecie przeczytać tutaj. Do bohaterów dzisiejszego wpisu podchodziłam z rezerwą. I dobrze, bo gdybym spodziewała się fajerwerków byłabym mocno zawiedziona. Mowa tu o azjatyckich kosmetykach marki Mizon, które w 92% składają się ze śluzu ślimaka. W skład całej serii wchodzą 4 produkty. Ja miałam okazję testować dwa pierwsze ogniwa - Mizon All in One Snail Repair Cream oraz Snair Repair Intensive Ampoule. Pewnie już domyślacie się, co o nich myślę... Na blogach jest masa świetnych recenzji,a tu klapa. Dlaczego?
Pobawmy się w detektywa. Co te dwa produkty mają ze sobą wspólnego? Nie chodzi mi tu o producenta czy serię. Już wiecie? Poprawna odpowiedź brzmi - wygląd! Zarówno krem jak i serum są zamknięte w ciężkich, szklanych słoiczkach. Produkty wyglądają na dość "ekskluzywne". Krem zamknięty jest w odkręcany słoiczek, a serum posiada pipetę, która co jakiś czas "stroi fochy" i nie działa tak jak powinna. Pojemność serum wynosi 30 ml, a kremu AŻ 75 ml.
Przejdźmy już teraz docelowo do kremu. Jego konsystencja jest dość żelowa, "ciągnąca się". Krem szybko się wchłania, nie pozostawia tłustej warstewki. Producent obiecuje, że produkt rozjaśni blizny i zredukuje zmarszczki. Hmm... Jeśli chodzi tu o blizny po nieprzyjacielach to lipa. Nic. Dno. Muł. Do tego oczywiście producent obiecuje, że skóra będzie odżywiona, nawilżona i zdrowa. Na pewno nie było tak w moim przypadku. Krem okropnie ściągał skórę. I właściwie nie robił nic. Ani nie był odżywczy, ani nie nawilżał - słabo.
To może serum się lepiej sprawdziło? I tak, i nie. Na pewno serum nie niweluje uczucia ściągnięcia skóry po nałożeniu kremu. Jakoś tam próbuje to załagodzić i nawet to czuć, ale w minimalnym stopniu. Znowu producent obiecuje marchewki na Księżycu, czyli odżywienie, nawilżenie, odmłodzenie skóry itd.. Ciekawe, gdzie to odżywienie? Gdzie to nawilżenie? Serum nie robi NIC. Równie dobrze mogłoby go nie być. Nie płakałabym.
Konsystencja serum jest żelowa i płynna, a do tego bezbarwna. Zarówno krem jak i serum nie pachną mi niczym szczególnym.
Na szczęście nie wysypało mnie po tych produktach. Chociaż tyle. Zużyję je do końca i więcej do nich nie wrócę. Jestem zawiedziona. A tyle dobrych recenzji jest na blogach... Najwyraźniej jestem wyjątkiem.
Znacie, lubicie azjatyckie kosmetyki? A może należycie do tych szczęściar, u których Mizon się sprawdził? Dajcie znać. :)
Pozdrawiam, Fabryczna :)
uuuuuu ślimak:D nie miałam z nimi do czynienia na twarzy.. raz tylko zdarzyło mi się je zjeść :D
OdpowiedzUsuńŚlimaków jeszcze nie jadłam. :D
Usuńooo, no i jak smakują?? :D
Usuńuuu a wyglądają właśnie na takie ekskluzywne i świetnie działające,a tu zonk :/
OdpowiedzUsuńU wielu, wielu osób się sprawdził, więc może po prostu moja skóra potrzebuje czegoś innego. :)
UsuńAzjatyckie zazwyczaj jest wychwalane pod niebiosa :D Śluz slimaka dodaje im pikanterii... jednak mocno słabo zaczyna robic się gdy czytam o właściwościach :D No cóż.. nie tym razem :D
OdpowiedzUsuńLubie takie szklane buteleczki - tak, jestem wzrokowcem :) lubię czuć, że mam coś lepszego niż mam w rzeczywistości :D
Taka ciągnąca konsystencja wróży kłopoty przy rozprowadzaniu ;/
Azjatyckie tak jak rosyjskie (do pewnego momentu) jest wychwalane. :D
UsuńNa początku baaardzo ostrożnie podchodziłam do tych słoiczków, bo bałam się, że je stłukę tak jak próbkę perfum (spadła z szafki. :D)
Z rozprowadzeniem nie jest tak źle. :)
ja kiedys zbiłam nowa Lolitę Lempicką... nie byłam zadowolona...
UsuńUłaa, niedobrze :(
Usuńczytałam o tym, że śluz śliamków się sprawdza na blizny, szkoda, że w tym przypadku tak nie było;/
OdpowiedzUsuńNo niestety, nie spisał się zbytnio. :(
UsuńNieee ... ślimaki mnie jakoś nie przekonują, nawet gdybyście obie wychwalały je pod niebiosa. Na szczęście jest odwrotnie :P
OdpowiedzUsuńHaha. :D Ja mam ochotę jeszcze na azjatyckie kremy BB. :)
Usuńa tak się rozpisują pozytywnie o tych produktach.....sama się nad nimi zastanawiałam, a tu lipa:)
OdpowiedzUsuńNo niestety lipa. :(
UsuńNo to nieciekawie ale wiadomo na każdym może sprawdzić się inaczej dany kosmetyk - choć ten śluz ślimaka tak do końca mnie nie przekonuje :)
OdpowiedzUsuńJa, o dziwo, nie miałam oporów przed stosowaniem śluzu ślimaka. :D
Usuńnienawidzę ślimaków, więc nawet gdyby te kosmetyki cudownie się sprawdzały to bym się nie skusiła:D
OdpowiedzUsuńA czemu nienawidzisz ślimaków? :D
Usuńwiem szalona ja ;D nie nadążasz? :D
OdpowiedzUsuńChyba odp. choć ja ja długo nie wymieniamy komentarzy to nie pamiętam wiem ze ostatnio wymieniałam ci filmy nowe które chce obejrzeć - ale na mailu gadamy o tym wiec ok :D
po 1 przesadzasz zdjęcie jak zdjęcie :D
OdpowiedzUsuńpo 2 - ja zawsze w sumie sie trochę dziwie jak dana ilość może się stać ulubieńcami ja to an miesiąc mam tak max 2 :D
po 3 od lutego? chyba tak - w rozdaniu wygrałam razem z maską ;)
po 4 kto Ci powiedział jakie to cukierki?:D Ejj zjadłbyy :D
po 5 przeeesadzasz ale dzięki słońce :*
po 6 chyba masz racje :D
po 7 pojawia sie w najbliższym czasie - ostrzegam juz post tasiemiec sie szykuje ;D
Co do wpisu :D
OdpowiedzUsuńJa Ci mówiłam już że ślimacze cuda nie dla mnie to tak jak by mi ślimaki siedziały na twarzy - a fuuu :D brryyy :D
także choćby dopłacali mowie nie ;D Miałam coś innego napisać ale moze to byłoby zbyt 'agresywne?' :D - bezpośrednie o tak to lepiej pasuje :DD
Możesz u siebie odp. doszłam do wniosku - będzie ci szybciej :)
UsuńO właśnie - każdy na swoim i będzie OK :))
UsuńTeż czytałam, że u sporej ilości osób te produkty się sprawdziły, ale jakoś w ogóle mnie do nich nie ciągnie ;)
OdpowiedzUsuńMoże i dobrze :)
Usuńmiałam krem wodny i był mega kiepski
OdpowiedzUsuńwiec tego bym raczej nie chciała testować
Widzę, że nie tylko u mnie ślimak się nie sprawdził. :(
UsuńSzkoda, że nie jest za ciekawe ;)
OdpowiedzUsuńRaczej nie warto go próbować. ;)
UsuńJa nie przepadam za azjatyckimi kosmetykami ;]
OdpowiedzUsuńMiałaś z nimi jakąś niemilą przygodę? :)
UsuńJa z dużą rezerwą podchodzę do azjatyckich kosmetyków, choć kremy BB świetnie się sprawdzają, aczkolwiek także nie wszystkie. Mamy tyle dobrych rodzimych produktów, że nie czuję potrzeby aby kombinować z szukaniem czegoś aż w Azji :)
OdpowiedzUsuńKuszą mnie jeszcze ich BB. :)
UsuńTo prawda -w Polsce mamy wiele dobrych produktów zarówno wśród pielęgnacji jak i w kolorówce. :)
Ja czytałam parę tych recenzji ale mimo wszystko nie umiałabym się chyba przełamać i nakładać czegoś co zwiera w sobie duużooo śluzu ślimaka :] No way.
OdpowiedzUsuńA po drugie jak coś co ma z reguły nawilżać ściąga skórę to zdecydowanie coś tu jest nie tak...
:)
Chyba, że producent uważa, że jeśli krem ściąga skórę to znaczy, że działa... :D
UsuńJa lubię ślimaka z Mizon, ale ich recovery gel. Tego serum nie miałam, ale na szczęście mnie nie kusi :D Szkoda, że Ci się nie sprawdziło :( Może potrzeba więcej czasu?
OdpowiedzUsuńUżywam go od 2 miesięcy i nie widzę rezultatu :(
UsuńCzytałam kilka pochlebnych recenzji tych kremów, ale nie wylądowały na mojej wishliście przez śluz ślimaka. Poza tym szklane opakowania nie wyglądają źle, tylko że są niepraktyczne. Kiedyś rozbił mi się słoiczek podkładu, więc wolę inne tworzywa - nawet plastik, który czasem wygląda tandetnie, ale nie trzeba tak uważać ;)
OdpowiedzUsuńWłaściwie to masz rację :) Wcześniej As pisała o zbiciu perfum, więc faktycznie przy szklanych słoikach trzeba uważać. :)
UsuńMam z tej firmy żel ze śluzem ślimaka i jest bardzo fajna.
OdpowiedzUsuńCo skóra to opinia. :)
UsuńU mnie śluz ślimaka sprawdzał się przez kilka lat jeszcze przed prowadzeniem bloga - kupowałam ten od marki Leim. Potem moja skóra przyzwyczaiła się i nie dawał efektu. Kupiłam Babaria i też nic... Odstawiłam więc ślimaki. Po jakimś czasie kupiłam Mizon ale teki w różowej tubce i też nic... już nie wracam do ślimaków - straciłam do nich serce.
OdpowiedzUsuńCoś mi się wydaje, że nie każdemu ślimak jest przeznaczony. ;)
UsuńNigdy nie miałam z nimi styczności, choć nie ukrywam, że po tylu pozytywnych recenzjach, pragnęłam je wypróbować, ostudziłaś mój zapał :) Choć wiadomo, każda z nas ma inną cerę i potrzeby, a jednak jakoś już mniej je chce ;)
OdpowiedzUsuńnienawidze gdy krem powoduje ściąganie skóry ://
OdpowiedzUsuńOooo fuuuj! Ślimak! :D Widziałam u nas w Hollands and Barrets jakieś kremy i sera z tym czymś, ale hmm, nie mogę się jakoś zmusić, by spróbować :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, WingsOfEnvy
U mnie też - zero efektu :/
OdpowiedzUsuń