Rok 2015 skończył się kilka dni temu, więc aby go podsumować przez styczeń mam w planach dodać wpisy, które zawierałyby różne zestawienia/rankingi związane z kosmetykami, książkami, filmami, muzyką czy po prostu wydarzeniami z mojego życia. :) Mam nadzieję, że się wyrobię, a dzisiaj zapraszam Was do zapoznania się z moimi hitami z kolorówki. :)
W 2015 roku w porównaniu do 2014 sięgnęłam po więcej produktów z paru przyczyn. Pewnie główną, taką najważniejszą, było wesele, gdzie mogłam trochę zaszaleć i dzięki temu w mojej kosmetyczce zagościłam wiele produktów. :D Przede wszystkim chciałam zadbać o podkreślenie brwi. Z początku używałam cieni Catrice (dalej po nie sięgam, ale zdecydowanie rzadziej), lecz w październiku przerzuciłam się na sławną kredkę do brwi z tej samej firmy w kolorze 030 Brow-n-eyed. Jest genialna! Szybko i dość łatwo mogę nadać kolor i jakiś kształt swoim brwiom (nie jestem mistrzem), które naturalne są dość długie, ale jednocześnie mają pojedyncze luki, gdzie przydałoby się dorysować co nieco. Kolor jest idealny, a jej cena wcale nie zwala z nóg. :D Za swoją zapłaciłam 10 zł w promocji. :)
Skoro mamy już podkreślone brwi to warto by coś zrobić z rzęsami, które w moim przypadku są krótkie, lecz ciemne (brązowe w zasadzie :D Czarny to nie jest), ale co jakiś czas zdarzają się pewne "ubytki", przerwy. W 2015 roku moje serce podbił tusz L'oreal Volume Milion Lashes So Couture, o którym pisałam tutaj. Efekt u mnie nie jest jakiś spektakularny, ale od tego typu produktów oczekuję dobrego rozdzielenia rzęs i w miarę naturalnego wyglądu, a nie teatralnego efektu czy owadzich nóżek. Ważne też, by cały dzień "siedział" na rzęsach, nigdzie się nie osypywał czy odbijał. Ten spełnia wszystkie te warunki, więc bardzo się polubiliśmy, choć od niedawna używam czegoś innego, co może go zdetronizować, ale na razie ciiii. :D
P.S Jeśli chodzi o cienie to namiętnie używam dwóch gagatków z Inglota - cielistego oraz tzw. kawy z mlekiem.
Od kiedy pamiętam pod oczami zawsze miałam widoczne zasinienia i żyłki, które z czasem postanowiłam zakrywać korektorem pod oczy, choć zdarzają się dni, kiedy tego nie robię (bo czasami jest dobrze! :D). Przez chyba cały rok non-stop używałam Maybelline Affinitone nr 2 - kremowy, średnio kryjący i przede wszystkim niezbyt ciężki korektor. :) Nie zbiera się w jakiś pustych załamaniach, nie ciemnieje, po prostu ideał. :) Fakt faktem, jak już wspomniałam, nie kryje super ekstra, ale na moje potrzeby jest wystarczający. :) Aż wstyd, ze jeszcze nie robiłam jego recenzji, skoro zużywam już 2 opakowanie. :D
W tym roku znalazłam chyba swój puder idealny nr2. :D Jak wiecie do tej pory uwielbiałam używać matującego pudru Sensique, lecz na którejś rossmannowej promocji sięgnęłam po Manhattan Clearface compact powder i przepadłam. To coś jak ulepszona wersja Sensique, bo przede wszystkim zapewnia minimalne krycie, które wystarcza na ujednolicenie kolorytu skóry. :) Mat trzyma przyzwoicie i nie ciemnieje. :) Nie daje też efektu płaskiego matu, wygląda całkiem naturalnie, lecz jest minimalnie bardziej widoczny od Sensique. ;)
Kolejnym pudrem, który genialnie sprawdza się na różne imprezy czy ważniejsze wyjścia jest Pierre Rene i jego puder ryżowy. Kupiłam go z polecenia Joko i jestem oczarowana! Nigdy nic nie zapewniało matu na twarzy tak długo, jak ten produkt,a dodatkowo świetnie przedłuża trwałość podkładu czy innych produktów, które nakładałam wcześniej. Nie wiem, czy przy dłuższym używaniu nie wysuszałby cery, ale ja go traktuję jako kosmetyk do zadań specjalnych. Dzięki Joko za polecenie! :D
Dobra, mamy korektor, puder to i podkład by się przydał. Latem często sięgałam po Rimmel Lasting Finish Nude, lecz na jesień, zimę chciałam coś bardziej nawilżającego i mniej kryjącego. Po przeczytaniu wielu pochlebnych opinii w listopadzie postanowiłam "szarpnąć się" (:D) na Bourjois Healthy Mix w kolorze 51 i stwierdzam, że to najlepszy wybór, jakiego mogłam dokonać! :D Kolor idealny, krycie takie jak oczekiwałam, czyli normalne w kierunku słabego, lecz dla mnie wystarczające. :) Dodatkowo, na co liczyłam najbardziej, podkład lekko nawilża i nie podkreśla suchych skórek (przynajmniej na razie). Z takich mniej ważnych rzeczy muszę koniecznie wspomnieć o pięknym zapachu :D
A teraz czas na moją ULUBIONĄ część kolorówki, czyli USTA! W tym roku ograniczyłam się do wyboru TYLKO TOP TOP 2, aby zbytnio nie przedłużać, a i późno się robi (poniedziałek, 22:30 :D).
Latem maniakalnie używałam kredek do ust z Bourjois w dwóch kolorach - 03 Orange Punch oraz Fuchsia Libre. Ta pierwsza idealnie sprawdzała się na co dzień, ale po fuksję równie chętnie sięgałam. :) Żadna z nich nie wysuszała ust, fuksja trzyma się minimalnie dłużej ze względu na swój wyrazistszy kolor. :) Więcej możecie poczytać o nich tutaj.
Kolejnym moim hitem z tej kategorii zostały matowe pomadki z Golden Rose. Posiadam dwa kolory: 02, który otrzymałam w zeszłe Święta od Fram (:*) oraz 12, który kupiłam na początku grudnia z myślą o okresie bożonarodzeniowym. :) Czym te szminki mnie urzekły? Przede wszystkim są niezwykle kremowe i genialnie suną po ustach. Bardzo komfortowo się je nosi, nie wylewają się poza kontur ust. Wytrzymują względnie długo i równomiernie się zjadają. Chyba przygotuję dla Was ich dokładniejszą recenzję, bo zakochałam się w tych kolorach i samych pomadkach - przede wszystkim hit zimy! :D
I tak oto przedstawiłam Wam moje kolorówkowe hity 2015 roku, których było naprawdę bardzo dużo. Pielęgnacja zapowiada się na jeszcze obszerniejszą, ale postaram się również ograniczyć do top-topu, by Was nie zanudzić przypadkiem. :P
Czy znacie któryś z tych kosmetyków? Czy Wasze opinie pokrywają się z moim czy może wręcz przeciwnie - to dla Was kompletne niewypały? :)
Pozdrawiam późną porą,
Fabryczna :D
Wybrałaś ulubieńców, które u mnie są ok, ale nie są u mnie wśród najlepszych :D oprócz velvet matte :P pudrów i color boost nie miałam :)
OdpowiedzUsuńMoże nie poznałam jeszcze Twoich ulubieńców. :D
UsuńZ Twoich ulubieńców nic nie miałam, więc się nie wypowiem ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNie lubię VM u mnie wysuszają ;x
OdpowiedzUsuńOooo. :( U mnie coś takiego nie ma miejsca. ;)
UsuńFajnie, ze znalazlas swoich ulubiencow :) U mnie z kolei maskara Milion Lashes kompletnie sie nie spisala, za to ten puder Maybelline uwielbiam i ja i moja corka :)
OdpowiedzUsuńA co było nie tak z tuszem? ;)
UsuńNic nie miałam z Twoich ulubieńców, chociaż pomadki z Golden Rose bardzo mnie ciekawią.
OdpowiedzUsuńSą naprawdę dobre. :)
UsuńBardzo lubię korektor Affinitone :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJa też bardzo lubię kredkę do brwi Catrice, natomiast podkład Bourjois nie był u mnie najlepszym wyborem ;)
OdpowiedzUsuńA jaką masz cerę? ;)
UsuńAch dziękuję za tę wspominkę :D Cieszę się, że puder Ci się spodobał, ja też go uwielbiam, wiem że się pyli strasznie przy nakładaniu, ale to jest do opanowania. Teraz sporo używam też pudru Bell HD jest prasowany, transparentny, ale nie ryżowy. Powiem Ci, że podobnie się zachowuje, choć nie jest tak świetny jak ten ryżowy z Pierre Rene, ale może być dobrym tańszym zamiennikiem. :)
OdpowiedzUsuńPodkład z Bourjouis też uwielbiam, używam go ciągle.
I zamówiłam właśnie wczoraj jedną pomadkę GR matową, numerek 07, mam nadzieję, że będzie fajna :D
Fakt, pyli się dość mocno,a do tego ma zapach, co niektórych może odrzucać. ;)
UsuńBell dostępny jest w Biedronce, prawda? :)
Ładna, niech Ci się dobrze nosi! :D
Jest dostępny w biedrze :)
Usuńzestawienie z filmami ładnie proszę :)
OdpowiedzUsuńZ kosmetyków nic nie znam więc wszystko bym chciała :D Ale tusz, puder PR i korektor od dawna są na mej liście.
Ciekawią mnie kolory pomadek więc poproszę recenzję :)
Postaram się opublikować, ale wiesz, że ja jakimś maniakiem kina nie jestem. :D
UsuńPołącz z książkami i piosenkami :) Proszę bardzo :D
UsuńMam od niedawna ten tusz do rzęs z Loreala :)
OdpowiedzUsuńO to muszę obkupić się w tę kredkę do brwi, skoro jest taka super :))
OdpowiedzUsuńPomadki GR kuszą mnie od dawna! Wybrałam sobie już dwa kolory, ale nie mogę się zdecydować na jeden :)
OdpowiedzUsuń