W lutym pisałam o tuszu do rzęs z Benefitu They're Real! Dlaczego znowu podejmuję ten temat? Wtedy stwierdziłam, że tusz nie jest wart swojej wygórowanej ceny. Zmieniłam swoje zdanie. Nie wyobrażam sobie innego tuszu jak on. Ale zacznijmy od początku...
Opakowanie swojego wyglądu nie zmieniło (tylko trochę z boku ufajdałam je tuszem, ale to się nie liczy :D). Dalej zachowuje się jak lustro, dalej opakowanie mieści 8,5 g produktu (ile jest w środku - nie mam pojęcia).
Szczoteczka dalej taka sama..Dalej silikonowa, elastyczna, dosyć duża. Włoski tej samej długości. Co jakiś czas szczoteczka nabiera jakąś taką grudkę przez co tak operuję szczoteczką, by przypadkiem ta grudka nie znalazła się na rzęsach, bo wtedy to krzyż i kaplica. :D
Konsystencja nie jest już tak mokra jak wcześniej, choć teraz, gdy tusz już kończy swój żywot, robi się coraz bardziej sucha, ale jeszcze trochę pożyje chyba. ;)
Efekt teraz (po PRAWIE 6 miesiącach) jest słabszy niż na początku, ale i tak mnie zadowala. ;) Największe chwile uniesienia tusz miał koło maja-czerwca, kiedy to był moim ulubieńcem. ;) Teraz zresztą też jest i nie wyobrażam sobie bez niego makijażu, a to głównie ze względu na jego...
TRWAŁOŚĆ! Wytrzymuje cały dzień, deszcz mu nie straszny, po prysznicu biedak trochę się załamuje, ale nie spływa falami. :D Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam, KOCHAM za to! :D
Oczywiście nie zmywa się zbyt łatwo, ale to nic. :D
Kolor to prawdziwa, najprawdziwsza, głęboka czerń. :))
Podsumowując - tusz wart każdych pieniędzy. KAŻDYCH. Warto zainwestować, choć They're Real to coś jak Original Source - albo kochasz albo nienawidzisz. :)
Macie jakieś niezawodne tusze? Albo kosmetyki, co do których zdanie zmieniłyście po jakimś czasie? :))
P.S Link do pierwszej recenzji --> KLIK
Pozdrawiam,
Fabryczna :))
P.S Post opublikowany został automatycznie. Aktualnie jestem hen, hen
daleko, za górami, za lasami.. Nie no żartuję. :D Jestem na wakacjach w
Finlandii, wracam 11 sierpnia. Na komentarze i pytania postaram się
odpowiedzieć po powrocie. :) Czekajcie cierpliwie i mam nadzieję, że
będzie Wam mnie brakowało. :D
Ja najczęściej używam tuszy Maybelline i na trwałości się nigdy nie zawiodłam, więc ten mnie nie kusi :)
OdpowiedzUsuńOooo :) Często pierwsze wrażenia są mylne - wiem po sobie :D
OdpowiedzUsuńczekaj czekaj ile on kosztował? :D *szuka w poprzedniej recenzji*
OdpowiedzUsuńtyryryry już nie powinnac go używać hellow :D żartuje ;D
dobra znalazłam 85 zł że co proszę - ja podziękuje i pozostanę przy moim ulubieńcu za taką cenę to nawet ja lakieru bym nie kupiła xd tyle to ja nawet an miesiąc nie wydaje na kosmetyki :D
Pod prysznic tez idę bez tuszu więc podziękuje, nooo chyba że ktoś bardzo bardzo chce mi kupić to no zużyje xdd
szkoda że efektu na oczach nie ma :(
dokładnie, mi też brakuje efektu na rzęsach ;)
UsuńDługo byłam wierna temu tuszowi :-)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście jest bardzo dobry, ale odkąd odkryłam Overcurl Iconic od Diora, odstawiłam Benefit ;-)
nie miałam ale szczoteczka mi się bardzo podoba, muszę go sprawdzić :)
OdpowiedzUsuńtrzeba było paru miesięcy abyś dostrzegła to "coś" :)
OdpowiedzUsuńtrzeba było paru miesięcy abyś dostrzegła to "coś" :)
OdpowiedzUsuńNigdy go nie widziałam :) na razie używam tuszu z Lovely.
OdpowiedzUsuńSzkoda że nie pokazałaś efektu .. ;)
OdpowiedzUsuńChodzi za mną ten tusz, ale moje zapasy skutecznie go narazie blokują :)
OdpowiedzUsuńJa mimo wszystko się do niego nie przekonam :) Ostatnio ciężko mi jest tuszowo dogodzić :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
a u mnie większość tuszy jest trwałych, mam tylko problem z podkręceniem moich rzęsek, bo są na to wyjątkowo niepodatne:)
OdpowiedzUsuńTusze zazwyczaj potrzebują kilku tygodni od otwarcia, aby zaprezentować się w pełnej krasie ;)
OdpowiedzUsuńwypoczywaj! gdyby tusz nie był taki drogi to bym go kupiła
OdpowiedzUsuńniestety mam ją i jest to najgorzej wydana kasa mojego zycia
OdpowiedzUsuńNie przepadam za plastikowymi szczoteczkami. :( Jestem wierna MaxFactorowi 2000calorie.
OdpowiedzUsuńi ja mam swojego ulubienca ostatnimi czasy :) Tusz Areo od Avon ;)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, czy i ja bym go pokochała, bo jednak z żelami Original Source mi się to nie udało :D
OdpowiedzUsuńJa nie mam dużych wymagań co do tuszu ale faktycznie dla tych co lubią trwałe jest widzę idealny :)
OdpowiedzUsuńten tusz też jest jednym z moich ulubieńców :) fajna recenzja ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :) http://paradiseforbeauty.blogspot.com/
Cześć Fabryczna podoba mi się zmiana bloga sympatycznie
OdpowiedzUsuńA ja go jeszcze nie miałam, choć bardzo pragnę, zużyję tylko te co mam obecnie i zakupię w 100% :)
OdpowiedzUsuń